Tani pomysł na film z rowerowej wyprawy

Piszesz do gazety, kreujesz wizerunek firmy, jesteś aktywny na Facebooku – multimedia to konieczność. Mam tani pomysł na film z rowerów, kajaków czy nart.
Wiem, już po sezonie. Mało kto jeszcze jeździ na rowerze, a ja jeszcze wkurzam tych, którzy tęsknią za dwoma kółkami. Dla mnie to też wspomnienie połączone z westchnieniem. Montując nagranie przypominam sobie czterdziestokilometrową wycieczkę niedokończoną jeszcze Velo Dunajec. Była cudowna jesień, tuż przed Wszystkich Świętych i fantastyczna pogoda. Choć wiało jak diabli, co wyraźnie słychać.
Pewnie nie opisywałbym teraz jednej z wielu wycieczek, gdyby nie nagranie. Chciałem nie tylko zrobić sobie przejażdżkę, ale i wypróbować nowy sposób relacjonowania. Mamy XXI wiek, trzeba więc przekonać się do multimediów, bo nie tylko słowo pisane przyciąga czytelników. Gazeta bez portalu to nieporozumienie, a i portal z samymi zdjęciami i tekstem nie ma sensu. Przytwierdzam więc do kierownicy niewielką kamerkę sportową, która dobrze sprawdza się w drodze.
Tani pomysł na film – próba mikrofonu
Wcześniej już kręciłem podobne materiały, tyle, że zawsze pojawiał się problem z dźwiękiem. Próba pierwsza. Kamerka ma wbudowany mikrofon. Jednak bez względu na to, czy jest ona zamknięta w wodoszczelnej obudowie czy przytwierdzona w otwartej ramce – słychać jedynie dźwięk szurającego po asfalcie czy szutrowej nawierzchni bieżnika opon. Można wrzeszczeć pochylając się nad kierownicą – niewiele z tego zachowa się na nagraniu.
Próba druga – podkład muzyczny. Wersja z samą melodyjką jest znośna, nawet może ciekawa, ale brakuje mi choć paru słów opisu. Próba trzecia – znów za biurkiem nagrywam komentarz do tego co właśnie widzę na ekranie. Niby dobrze, ale kompletnie nie współgra spokojny głos i cisza wnętrza mieszkania z tym co widać na ekranie. Pudło. Porażka.
Kłopot w tym, że sportowa kamerka nie ma wejścia na zewnętrzny mikrofon. Wiadomo, małe rozmiary nie znoszą kompromisów. Kombinuję dalej. I przychodzi czas na próbę czwartą. Tym razem montuję kamerkę, a zewnętrzny mini mikrofon kupiony za kilkadziesiąt złotych przypinam do szelki plecaka. Wtyczkę wpinam w dyktafon, który chowam do wnętrza. Ruszam. Po kilkuset metrach przystaję, sprawdzam. Działa.
Udało się. Pełnię szczęścia tymczasem psuje wieczorna próba montażu. Trzeba zgrać w jedną całość wszystkie odcinki filmu, by pod całość podłożyć ścieżkę dźwiękową. Dopiero potem wycinać niepotrzebne fragmenty. Niby poste. Ale mój laptop tego nie wytrzymuje. Choć ma może 3 lata to tego zlecenia już nie przyjmuje. Stąd montowanie filmu odkładam, aż do zakupu nowego sprzętu. Udaje się. Przynajmniej tak mi się wydaje ciesząc się oglądaniem filmu.
Tani pomysł na film – najważniejsza jest droga
Ścieżka nie jest oczywista, nie ma jej w żadnym przewodniku, choć na pewno nie jestem pierwszym, który tym szlakiem wyrusza. Velo Dunajec to 237 km rowerowego szlaku, który ma połączyć Zakopane ze Szczawnicą, Nowym Sączem, a potem ujściem rzeki do Wisły w Wietrzychowicach. Kapitalny pomysł wciąż jednak jeszcze w budowie. Przekonuję się o tym już po kilometrze, gdy ruszając z Nowego Targu mijam kierdel owiec, targowicę, a potem kończy się asfalt. Najpierw jest fragment szutru, potem jeszcze jakieś wykopaliska, znów asfalt.
W sumie – da się dojechać do Waksmunda, gdzie ścieżka zaczyna swój blisko 20-kilometrowy gotowy fragment aż do mostu w Knurowie. Jest malownicza jazda brzegiem Dunajca, są zadaszone miejsca postojowe, gdzie można odpocząć, ale i skorzystać z zestawu narzędzi. Niestety, w Knurowie znów kończy się to, co najlepsze – wyjeżdżamy na główną drogę zamiast na wały Dunajca. Za jakiś kilometr docieramy do ronda. Szlak wiedzie dalej, by skręcić koło zabytkowego kościółka do centrum wsi.
Ja jednak skracam sobie drogę na rodzie skręcając na Niedzicę, by potem odbić w prawo. Tylko uwaga – nie w pierwszą drogę nr 104, bo wrócimy nią z powrotem na drogę do Nowego Targu. Jedziemy dalej, by skręcić w prawo w drugą przecznicę oznakowaną numerem 102 wzdłuż czerwonego szlaku pieszego do Nowej Białej. Tu asfaltu nie uświadczysz, ale za to jest fajna, polna droga częściowo łąkami, częściowo lasem. Mijam kolejny kierdel, by dotrzeć do Nowej Białej. Tam na końcu skręcam w główną drogę w prawo, by wjechać na kolejny popularny wśród rowerzystów trakt czyli Szlak Wokół Tatr. To jego nowa, oddana w tym roku wschodnia część wiodąca od Nowego Targu do Kacwina i granicy ze Słowacją. Ja jednak jadę przez Gronków, obok Cisowej Skałki w stronę miasta. Najpierw asfaltem, potem szutrowymi alejkami rezerwatu Bór na Czerwonem docieram do lotniska i przez kładkę wracam do Nowego Targu.
Po dłuższej przerwie jestem nieco zmęczony, ale szczęśliwy choć przewiany podmuchami halnego do samej kości.
Tani pomysł na film – w końcu musisz spróbować
No, i co z tego, zapytasz? Ano to, że to pomysł na relacje z wyjazdów, wycieczek imprez rowerowych, narciarskich, biegowych czy spadochronowych,które można robić łatwo i tanim kosztem. Kamerkę kupiłem za 120 złotych, dyktafon także może nie kosztować więcej, a można też nagrać dźwięk na zwykły telefon. Całość ja przynajmniej montuję w darmowym programie Lightworks. Nie próbujcie rozpracowywać go samemu – nie uda się. Albo ja jestem mało bystry. W każdym bądź razie program oferuje kilka gotowych wideoporadników, w których krok po kroku poznamy kolejne tricki. Na koniec okazuje się, że wszystko jest proste i intuicyjne.
Filmy to na pewno doskonałe uzupełnienie strony internetowej gazety. To także możliwość wrzucania ciekawych materiałów na profile społecznościowe, które np. Facebook bardzo lubi i udostępnia chętniej niż teksty. To wreszcie pamiątka z wakacji czy wypadu na narty, którą można będzie obejrzeć w domowym zaciszu. Bez wielkich inwestycji i wydatków. Niewielka kamerka i dyktafon to mój tani pomysł na film. Warto przynajmniej spróbować.