Osiołek ze Shreka czyli jak nie dać się zaszufladkować

Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nawet wówczas gdy przygotowuje się to samo szkolenie.

Tuż przed świętami wpadłem do Ludźmierza na kameralne spotkanie z Jerzym Stuhrem. Żeby było ciekawiej – było to spotkanie w ramach rekolekcji. Zresztą w Tygodniku Podhalańskim napisałem potem, że to jedyne w kościele katolickim rekolekcje wielkopostne podczas których ludzie płaczą ze śmiechu. Ale skoro patronem imprezy jest ks. Tischner to nie może być poważnie.
I choć momentami Jerzy Stuhr poruszał bardzo poważne tematy to nie mógł uciec od anegdot. Nie sposób ich przytaczać, bo to musi być ten głos, ta umiejętność stopniowania napięcia, rytmika. Można sobie jedynie próbować wyobrazić jak aktor opowiada choćby o swym spacerze po Plantach. I w pewnym momencie słyszy, iście teatralny szept młodej matki szarpiącej za rękaw swą córeczkę:

– no patrzże kto idzie! Patrz! Toż to osiołek ze Shreka!

Na co córeczka w końcu obojętnie zerka na Stuhra, wzrusza ramionami:

– wcale nie podobny.

Czy uczestnikom pozostaną w głowie same anegdotki? Na pewno nie. Było przecież o życiu, chorobie, bliskości śmierci. I sile jaką może dać innym historia zmagań z cierpieniem.
Ale było też coś, co wydawałoby się dotyczy wyłącznie aktorstwa, powinno mi wiec być raczej obojętne. A jednak…
To słowa o tym jak praca powinna być twórcza, odkrywcza. Chodziło oczywiście o aktorskie kreacje – by nie dać się zaszufladkować, nie popaść w lenistwo przystając na propozycje podobnych ról. To byłoby łatwe i pewnie przyjemne, bo przecież po kultowym Wodzireju Jerzy Stuhr propozycji miał mnóstwo.

Dlaczego o tym piszę?
Szykujemy kolejny warsztat z Mariuszem Bilskim. Niby ten sam, adresowany do tego samego kręgu odbiorców z gazet lokalnych. Nawet konspekt jest podobny. Ale przecież wszystko zależy od uczestników, ich reakcji, potrzeb, sygnałów zwrotnych. Być może wszystko pójdzie innym torem, skupimy się na innych szczegółach, poruszymy inne wątki. I wówczas szkolenie będzie miało sens.

Póki co, wciąż pozostaje dreszczyk emocji, czy i ilu chętnych uda się pozyskać, jaką grupę stworzymy, na ile uda nam się stanąć na wysokości zadania. A jak nie? Ryzykuję tym, że też ktoś powie: patrz osioł! Tyle, że nie będzie wcale mieć na myśli zwierzaka ze Shreka.

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.