Zarabianie na Facebooku jest możliwe

Właściwie to problem nad którym od dawna głowią się wydawcy portali. I wciąż zarabianie na Facebooku wydaje się tematem abstrakcyjnym.
Zaraz za pytaniem o pieniądze pojawia się kolejne – czy reklamowanie własnych treści nie obetnie nam zasięgów organicznych. Mówiąc krótko – jeśli zapłacimy za rozpowszechnianie jakiegoś wpisu to czy Facebook nie potraktuje gorzej wpisów, które już nie będą podsypane groszem?
Cóż, pozostaje nam tylko wierzyć słowom i wykresom. A jak przekonuje Filip Lewandowski z Social Tigers podczas szkolenia dla dziennikarzy i pracowników gazet lokalnych – tego typu obcinanie zasięgów to mit. Stąd warto się reklamować, ale robić to sensownie.
Samo szkolenie w Chrzanowie podzielone było na dwie części. Jedna przydatna dziennikarzom, druga ukierunkowana bardziej na portalowych marketingowców i zarabianie na Facebooku.
Facebook drogo wycenia leniwych
Największą pokusą jest kliknięcie w efektownie wstawiony przez Fb pod każdym ostem przycisk „Promuj post”. Rozwiązanie wydawałoby się dobre dla wygodnych i zabieganych. Więc pokusa jest spora. Ale sama operacja kosztowna, a pieniądze raczej źle wydane. Zarabianie na Facebooku jest możliwe, ale warto poświęcić na nie trochę czasu i wysiłku.
Oczywiście, nie zastąpię tu prowadzącego, ani nie powielę szkoleniowych treści. Te można sobie znaleźć także za niewysoką cenę choćby na portalu szkoleniowym udemy.com. Poszukujących konkretów odsyłam do źródeł.
Chciałbym za to zastanowić się na tym jak skutecznie wykorzystać najpopularniejsze medium społecznościowe na świecie i pomyśleć w jaki sposób na nim skutecznie zaistnieć. A w końcu także zarobić.
Czytaj też: Facebook dla opornych – dziennikarzy i nie tylko
Nie każdy artykuł musi być promowany
Gazeta lokalna to przede wszystkim mrowie newsów pojawiających się z różną częstotliwością. W Tygodniku Podhalańskim pilnujemy, by nowe informacje pojawiały się nie rzadziej jak co godzinę. Jak obserwujemy – liczba oglądających post niemal się podwaja, gdy link do niego zamieszczamy też na Facebooku. Jednak nie wrzucamy wszystkiego jak leci – tam krąg odbiorców jest inny. Staramy się wybierać treści najciekawsze dla osób wchodzących tu z całego świata. Sprawdzają się doskonale wszelkie treści dotyczące gór i turystyki. Oczywiście – odbiorców mają też informacje o wypadkach, ale też korkach na zakopiance. Niekoniecznie sprawdzi się za to tekst dotyczący dziury w lokalnej drodze czy relacja z zebrania sołeckiego.
Facebooka więc, w odróżnieniu od portalu, nie powinniśmy zasypywać newsami co kilka minut. Lepiej dobrać te ciekawsze wpisy i dozować je w odstępie kilku godzin.
Warto pamiętać, że to nie tylko platforma do prezentacji treści, ale i wymiany opinii. A większe zaangażowanie użytkowników w końcu przełoży się także na ostateczne zarabianie na Facebooku. Warto więc pilnować też komentarzy, a także tworzyć grupy, gdzie można podyskutować. Przydatne mogą być działania angażujące jak choćby różnego rodzaju głosowania. One także wzmacniają ruch organiczny – czyli ilość wejść niepodsycanych żadnymi płatnościami. Dobrze też na Fb zapowiadać wydarzenia gromadząc grono ludzi zainteresowanych. Nie zapominajmy o wideo. Relacje na żywo, nawet nieprofesjonalne i żywiołowe gromadzą niemal zawsze dużą publikę. Warto zamieszczać też na filmy, tak jak to robimy na YouTube. Ale nie próbujmy linkować materiału z jednej platformy na drugiej. To w końcu bezpośrednia konkurencja więc trudno będzie liczyć na dobre zasięgi.
Nakarm Facebooka
Jak przekonuje Filip Lewandowski – warto od czasu do czasu najciekawsze wpisy promować choćby niewielkimi kwotami na reklamę.
Jednak działamy nie przez przycisk „Promuj post”, ale wchodząc w managera reklam. Pozornie skomplikowane narzędzie po bliższym poznaniu okazuje się przejrzyste i funkcjonalne. Pozwala dotrzeć do dużej grupy osób określając przy tym dość szczegółowo ich profil jak zainteresowania, wiek, wykształcenie czy miejsce zamieszkania.
Manager reklam to jednak przede wszystkim narzędzie dla ludzi zajmujących się reklamą w mediach, także lokalnych. Dzięki niemu określimy sobie dokładnie cel jaki chcemy osiągnąć. Mogą to być cele nastawione na zwiększenie ruchu czy rozpoznawalności marki, ale też konkretne działania, a wreszcie zakupy.
Narzędzie pozwala też ustawiać promowane posty nakierowane na różne cele, by ostatecznie wybrać najbardziej skuteczny sposób dotarcia do odbiorców.
Czytaj też: Wiadomości lokalne na Facebooku i spokój wydawcy
Zarabianie na Facebooku i odbiorcy docelowi
Niezbędne w promowaniu płatnych treści jest tworzenie grupy odbiorców. W końcu nie do końca zależy nam na tym, by informacje o aferze wokół sprzedaży lokalnej mleczarni kierować do rolników w na drugim końcu świata, którzy nawet krów nie widzieli. Za to za każde kliknięcie w link Facebook zainkasuje parę groszy. Jeśli więc decydujemy się na płatną kampanię to warto ją przemyśleć i zaadresować do ściśle określonej i odpowiednio zawężonej grupy osób.
Narzędzie to jest już niemal obowiązkowe dla tych, którzy na Facebooku chcą sprzedawać.
A jeśli jako portal mamy szerokie i sale rosnące grono czytelników to nic nie stoi na przeszkodzie, by nasze usługi oferować reklamodawcom. I to nie tylko w postaci banerów czy tekstów sponsorowanych. Ale także płatnych postów na naszym profilu czy oferując stworzenie i poprowadzenie firmowego profilu. W końcu nie każdy przedsiębiorca potrafi to robić.
Warto spróbować
Zarabianie na Facebooku to zagadnienie jak się zdaje wciąż obce i w małym stopniu wykorzystywane przez lokalne gazety czy niewielkie portale. O ile już nie mamy obiekcji, by zamieszczać tam linki do naszych tekstów to wciąż zdaje mi się raczkujemy jeśli chodzi o wykorzystanie go jako narzędzia do zarabiania.
I to wcale niemałych pieniędzy.