Wydaj książkę – zrób sobie jubileusz

Tygodnik Podhalański Kłamie!

Tygodnik Podhalański kłamie! – to trzydzieści tekstów wybranych na trzydziestolecie gazety. Książka już do kupienia także tu!

Pomysł padł jakoś mimochodem. Wiadomo, każda rocznica jest dobra, żeby o sobie przypomnieć. Niegdyś organizowaliśmy imprezy dla załogi i przyjaciół Tygodnika. W góralskiej knajpie, z muzyką i świetną atmosferą. Ciupagi obcinały krawaty jeśli ktoś nieopatrznie w takim przyszedł, a u powały może i do dziś wisi biustonosz naczelnej.

Było świetnie, ale w dość wąskim gronie i ulotnie.

Później poszliśmy w innym kierunku i na mniej-więcej okrągłe jubileusze wyruszaliśmy na wspólne wyprawy. Dwukrotnie byliśmy w Chicago nawiedzić naszą, tygodnikową redakcję. Na trzydziestolecie wyruszyliśmy na Cypr. Była wiosna 2020 i jeszcze nikt nie brał wówczas serio zbliżającego się koronawirusowego zagrożenia. Ostatni dzwonek.

Jednak na dwudziestą piątą rocznicę pojawiła się nowość – wydaliśmy opasłe tomiszcze z wszystkimi “jedynkami” Tygodnika Podhalańskiego. Od pierwszego numeru. Ciekawa pamiątka nie tylko dla dziennikarzy.

A stąd była już prosta droga, by zrealizować kolejny pomysł. I oto jest! Trzydzieści najlepszych tekstów na trzydziestolecie Tygodnika. I ten tytuł!

Tygodnik Podhalański kłamie!

Zapewne wielu zaintrygował, niektórych ucieszył, ale nie zabraknie i tych, którzy sięgną po książkę. To zbiór 30 tekstów autorstwa 13 dziennikarzy Tygodnika Podhalańskiego przygotowany z okazji 30-lecia TP. Do kupienia także w Internecie – wystarczy kliknąć!

Dla mnie to także okazja do powspominania, bo znalazło się tu miejsce także dla niezwykłych bohaterów moich tekstów.

Może to nie był odkrywczy, ani innowacyjny temat. Jednak podróż przez podhalańskie ulice na wózku inwalidzkim wspólnie z Angeliką Chrapkiewicz-Gądek , która uczyła mnie spojrzenia na świat ze swego “siedzącego” punktu widzenia, wiele mnie nauczyła. To nie była jedynie opowieść o problemach niepełnosprawnych. Dla mnie to było spotkanie z osobą tak energetyczną i pełną optymizmu, że nawet po latach, wspominając to i kolejne spotkania z Angeliką czuję przypływ pozytywnych emocji. Dla takich chwil warto być dziennikarzem.

Czytaj: Schody jak berliński mur

Kolejne odkrycie to stolarz z Przysłopia koło Zawoi, który wymyślił szachy dla trzech wraz z zasadami gry. Jan Żurek i jego opowieści nawiązujące do heglowskiej dialektyki przyniosły mi w efekcie nagrodę w konkursie Local Press.

Czytaj: Gdy heglowską dialektykę trafia szlag

I wreszcie okazja, by przełamać strach i położyć się czując pod sobą brzęczenie ćwierci miliona właścicielek pszczelich żądeł. Władysława i Jan Borzęccy prowadzą nietypową, przynajmniej wówczas, pasiekę. I domek, w którym można było zanurzyć się w aromacie i odgłosach pszczelego ula, by poczuć uzdrawiającą błogość.

Czytaj: Pszczeli dom i Local Press 2015

Seks w małym mieście i inne przypadłości

Pochwaliłem się, a teraz wypadałoby coś dodać na temat tygodnikowych hitów, które znalazły się na stronach “Tygodnik Podhalański kłamie!”

A są tu przecież “Nietykalni” Jurka Jureckiego o zaskakującej karierze ówczesnej wicenaczelnik zakopiańskiego sanepidu. Bożena S. zaczynała swą karierę od nielegalnego handlu na targowicy, by po dziesięciu latach objąć jedno z najważniejszych stanowisk. Historia zakończyła się więzieniem dla bohaterki. I odwiedzinami autora pod jej celą. Jurecki napisał też kolejny tekst, który odbił się echem w całym kraju – to “Sekret senatora Skorupy”, który przekreślił parlamentarną karierę górala z Podczerwonego. Czy gdyby nie to, Tadeusz Skorupa znalazłby się na pokładzie tupolewa lecącego do Smoleńska? Sam były senator tego nie potwierdził, ale moje pytanie zadane po latach zbył milczeniem.

“Dzień dobry, jestem z Warszawy” to jeden z przypomnianych tekstów Beaty Zalot na temat specyficznych cech niektórych turystów przyjeżdżających w Tatry. – Dlaczego w górach szlaki są nieposypane, zalega na nich błoto, są nierówne i nie ma koszy na śmieci? – to tylko część zarzutów wysuwanych przez część odwiedzających Podhale,

“Schronisko Pana Dyrektora” to tekst Pawła Pełki, po którym dyrektor Babiogórskiego Parku Narodowego stracił pracę i intratny biznes. “Seks w małym mieście” to opowieści miejskich strażników z pikantnymi szczegółami w tle, zebrane przez Marka Kalinowskiego. Mamy też “Zakazaną spódnicę” Rafała Gratkowskiego o zakusach amerykańskiego biznesmena, by opatentować góralski wzór na chustach. A wreszcie także “Żebrałam” czyli jak Aneta Dusik zbierała na Krupówkach na suknię ślubną. To tylko część wybranych artykułów.

A jak nas widzą inni?

– Crème de la crème Tygodnika Podhalańskiego. O miejscach, ludziach i wydarzeniach, które powinny być mi obce, bo nie znam Podhala, a jednak, nie mogłem się od tych reportaży oderwać. To pokazuje, że świetne teksty dziennikarskie mogą powstawać wszędzie, nie tylko w wielkich, bogatych redakcjach prasowych. Że pasja i determinacja w dziennikarstwie są najważniejsze. I dopóki jej nie zabraknie – Tygodnik będzie potęgą na Podhalu. To nie są tylko lokalne opowieści – to historia Polski ostatnich trzydziestu lat w pigułce. I jeszcze jedno nasuwa się po przeczytaniu książki. Że dziennikarze są po to, żeby patrzeć władzy na ręce. A jak się nie da inaczej to chociażby w przebraniu Chewbacci z Gwiezdnych Wojen.” – Cezary Łazarewicz. 

To tylko część tekstów opublikowanych w jubileuszowej książce. I część z tysięcy, które ukazały się na łamach Tygodnika Podhalańskiego. W każdy czwartek, bez względu na wszystko – czasem grubszy, w kryzysie szczuplejszy – Tygodnik ukazuje się w kioskach i lokalnych sklepikach. Wielu nie wyobraża sobie tygodnia bez szelestu lubianej gazety. Inni już ograniczają się do przeglądania zajawek i skróciaków publikowanych w internecie.

Wielu nas lubi, część zajadle nienawidzi. Takie jest życie. Czas leci.

– Ciągle uczymy się dziennikarskiego rzemiosła na własnych błędach i porażkach. Jedno nie zmieniło się od początku. Redakcja Tygodnika Podhalańskiego zawsze chciała być gazetą Podhalan. Informującą o tym, co się dzieje w tym wyjątkowym zakątku Polski, chwalącą się dobrymi rzeczami, ale i bez skrupułów ujawniającą rzeczy złe – korupcję , prywatę, oszustwa. Staraliśmy się być niezależni, z daleka od kumoterstwa z lokalnymi władzami. Dziś Tygodnik Podhalański – tak jak 30 lat temu – tworzy grupa pasjonatów, dla których praca w dziennikarstwie to nie tylko sposób na zarobienie pieniędzy, ale przede wszystkim misja. Ciągle jesteśmy niepoprawnymi idealistami, którzy wierzą, że mogą zmienić świat – pisze we wstępie Beata Zalot.

Czytaj też: Dziennikarski Warsztat – poradnik dla każdego

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.