Media. Gdy góralowi angielski kryzys nie straszny

Kto jest najlepiej poinformowany? Media – odpowiedź wydaje się tak samo oczywista jak… błędna.

Już kiedyś pisałem, że w szkole potrzebne jest wychowanie medialne nie mniej niż to seksualne. Bo o ile rodzice wiedzą najlepiej jak się „robi” i „chowa” dzieci, to już z rozumieniem tego co gadają w telewizji jest różnie. Świat z telewizora czy gazety jest wybiórczy, a często pokazany stronniczo. To są migawki, krótkie obrazki, dramaty i tragedie zebrane razem dają obraz wstrząsający. Stąd opinie, że tak źle na świecie nie było nigdy. Najczęściej mówią to ci, którzy sami przeżyli II wojnę i stalinowską rzeczywistość. Patrzmy na wiadomości z dystansem, najlepiej porównując to z własnymi doświadczeniami.

Góralskie Lincoln

Przymierzam się do krótkiego wyjazdu do Anglii. Chciałbym znów odwiedzić niewielkie Lincoln i zobaczyć co dzieje się u górali, do których jako dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego wpadłem cztery lata temu. Wtedy zaczynał się kryzys. Ja przyjechałem z „zielonej wyspy na mapie ogarniętej recesją Europy”. Nastawiłem się na to, że zgodnie z tym co codziennie oglądałem w telewizji, trafię na ludzi siedzących na walizkach w oczekiwaniu na pierwszy samolot wiozący ich do ojczyzny. Nic z tych rzeczy. Choć spotkałem jedną wracającą rodzinę, ale raczej z sentymentu i chęci zapewnienia polskiej szkoły dla dzieci.

Ziuta, młody mechanik z Szaflar właśnie z kumplem otworzyli niewielki warsztat. Tomek, bez wykształcenia ale za to z dobrym angielskim, którego wyuczył się już na miejscu – pracował w recepcji hotelu Ibis. W pobliskim Boston odwiedziłem góralską karczmę prowadzoną przez Arka, który pochodzi z Kujaw. Trafiłem też w chaszcze nad rzeką, gdzie wegetował z angielskimi kumplami Tomasz, polski bezdomny. Mówił, że zgubił dokumenty i nawet gdyby ktoś mu zafundował bilet, to nie ma jak wrócić. Ale słychać było, że wcale wracać nie chce. Jakoś woli nocowanie w angielskich niż polskich krzakach. Była jeszcze Marysia udzielająca się w fundacji na rzecz dzieci i kultury.

Cały ten świat nijak nie pasował mi do obrazu, który wyhodowały mi w głowie rodzime medialne przekazy. Tam dominowały historie rodaków żebrzących o jakąkolwiek pracę gdzieś koło londyńskiego dworca. To oczywiście prawda, choć oczywiście nie cała, nawet nie pół prawdy. Raczej taka tischnerowska gówno-prawda.

Jak teraz układa się życie moich bohaterów sprzed kilku lat? Mam nadzieję, że sprawdzę w nowym roku. Wiem, że Tomek otworzył ze wspólnikiem dwa sklepy spożywcze. Co z resztą? Nie wrócili, choć kryzys – jak słyszeliśmy w telewizji- szalał w Anglii, nas oszczędzając.

Prawdy musisz sam poszukać

A teraz z innej beczki. Jesteśmy zalewani historiami na temat fatalnego stanu polskiej oświaty. A tu niespodzianka i wyjątkowo wysokie miejsce polskich szkół po przeanalizowaniu wyników międzynarodowego testu. Jak to możliwe, skoro wciąż słyszymy, że jest tak źle?

A służba zdrowia? Oglądając nasze wiadomości trudno sobie wyobrazić, że gdzieś może być gorzej niż w Polsce. No, może w trzecim świecie. I to w ogonie. Tymczasem o skandalach w irlandzkiej służbie zdrowia z Zielonej Wyspy relacjonuje autorka blogu W krainie deszczowców.

Jaka jest prawda? „Prawda ekranu” nie istnieje. Musimy się nauczyć, że oglądamy wycinki rzeczywistości, a pogląd na nią musimy wyrobić sobie sami. Niezależnie od tego co mówi nam takie lub inne radio czy podaje mniej lub bardziej niepubliczna telewizja. Póki co, fajnie jest zajrzeć co tam w Anglii czy Irlandii czytając blogi. Tu przynajmniej nikt się nie sili, by wmówić, że podaje wyłącznie „obiektywne fakty”.

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.