Justyna Kowalczyk i fanclub jedyny taki

O sport nie zapytałem ani razu. I nie żałuję. Justyna Kowalczyk okazała swą wielkość, gdy pod wrażeniem rozmów z chorymi, przysiadła cicho pod ścianą szpitalnego korytarza.
Jak zwykle cynk, że do Rabki przyjeżdża Justyna Kowalczyk podesłała mi Viola Gacek z Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Był wrzesień, pewnie Justyna nie robiłaby z tego rozgłosu, bo nie pierwszy raz pojawiła się w rabczańskiej klinice. Tyle, że tym razem postanowiła na rzecz nieuleczalnie chorych przekazać nowe BMW X1 – nagrodę za zdobycie Pucharu Świata. Auto miało pójść na licytację, ale, by zdobyć dobrą cenę trzeba było sprawę nagłośnić. Była więc i telewizja.
Justyna Kowalczyk i fanclub w akcji
Zanim pojawiliśmy się w klinice mogliśmy porozmawiać w biurze PTWM. Głównie o chorobie i potrzebach pacjentów, którzy przeważnie są bardzo młodzi. Średnia życia chorych na mukowiscydozę to ponad 20 lat. Często odchodzą jako nastolatki, rzadziej po trzydziestce. I nie ma ratunku. Jedyne co można zrobić, to przeszczep płuc, który daje możliwość swobodnego oddychania na kolejne kilkanaście lat. Potem choroba znów zaczyna zapychać pęcherzyki gęstym śluzem, który z miesiąca na miesiąc coraz bardziej utrudnia oddychanie.
Gdy dosiadają się dwie kilkuletnie dziewczynki z rodzicami trzeba zmienić temat – trzeba się szeroko uśmiechać i cieszyć życiem.
Tak samo gdy przechodzimy przez szpitalne sale. Zupełnie zaskoczeni chorzy opowiadają o sobie, swych pasjach, życiu, marzeniach. Właściwie z każdym można by spędzić godziny. I tylko gdzieś w drzwiach, ukradkiem, by nikt nie zauważył trzeba szybko otrzeć łzę w kąciku oka.
Wreszcie wychodzimy na korytarz, jeszcze krótki wywiad do kamery. Gdy gasną światła, ustaje ruch, Justyna ciężko opiera się o ścianę, kuca. Mówi, że za gorąco. Trudno się uśmiechać, gdy widzi się niesprawiedliwość losu. – Gdy byłam tu pierwszy raz, po powrocie do domu 2 godziny ryczałam – przyznaje cicho, gdy schodzimy szpitalnymi schodami.
By móc Wam pomóc
Na swym blogu napisze potem do chorych na mukowiscydozę:
– Niewiele jest w moim życiu sytuacji, w których doceniam i lubię popularność. Dwie są z Wami ściśle związane. Pierwsza i najważniejsza to w ogóle możliwość spotkania z Wami. A druga to wykorzystanie znanego nazwiska, by Wam pomóc. By jak najwięcej ludzi dowiedziało się, że jesteście i jak ciężkie jest Wasze życie. Pokażemy im 🙂
Oni są najwierniejszą grupą jej kibiców. Choć, mało który pojedzie dopingować ją na zawodach. Pozostaje telewizja i oglądanie ukochanej zawodniczki przy każdym starcie. Nieważne, czy wygrywa złoto, czy nie udaje się stanąć na podium. Dla nich Justyna Kowalczyk jest ucieleśnieniem sportowej wielkości i największą zawodniczką świata.
Dla mnie również.