Watergate nieudaczników

Jesteś kiepskim dziennikarzem? Piszesz jak nieudolny grafoman? Zerknij do historii Bernsteina i Woodwarda. Jesteś świetny, wszystko ci się układa i zbierasz laury? Przeczytaj ich historię tym bardziej.

To oni rozgryźli największą aferę w historii USA, to po ich tekstach o aferze Watergate poleciały głowy, a prezydent Nixon pożegnał się z Białym Domem. Dziennikarskie śledztwo jest przez wszystkich uznawane za kanon, ideał, wzór niedościgły. Tym bardziej, że osiągnęli oni to co jest dziennikarskim snem – Nagrodę Pulitzera.

Jednak ten posągowy opis dziennikarskich herosów pęka nieco po lekturze tekstu Mariusza Zawadzkiego w dzisiejszym Dużym Formacie (20 lutego). „Panowie Woodstein” pokazuje zupełnie przypadkowo powstały dziennikarski tandem, który równie przypadkowo zajął się mało interesującym tematem. Ale, przewrotnie, może właśnie różnorodność ich charakterów i brak  predyspozycji do tej roboty spowodowały sukces?

Bernstein pracował w „Washington Post” od sześciu lat, ale cały czas trzymali go w dziale miejskim i kazali pisać o zalanych garażach czy drobnych oszustwach. A on miał już 28 lat, uważał się za bystrzejszego od kolegów i chciał być awansowany  do działu krajowego. Nawet prosił naczelnego Benjamina Bradleego, żeby go wysłał do Wietnamu w charakterze korespondenta wojennego. Nie wiedział, że Bradlee zastanawia się nad zwolnieniem go – zauważa Zawadzki.

Jeśli dodać do obrazu Carla Bernsteina to, że był roztrzepanym, chaotycznym i kompletnie niezorganizowanym obiektem docinków kolegów z pracy – można zrozumieć dylematy szefa.

Równie fatalnie prezentują się dziennikarskie początki Boba Woodwarda. Z tym, że był on ułożonym, pedantycznie dbającym o szczegóły przypadkiem pisarskiego beztalencia, którego teksty trzeba gruntownie przerabiać. Do tego obydwaj – jako swoiste przeciwieństwa nie przepadali za sobą.

Do czasu, aż pewnej soboty, gdy nie było nikogo innego na dyżurze – zostali wysłani by zbadać sprawę włamania do hotelu Watergate.

Nie ma co opisywać śledztwa, genialnej pracy, i fantastycznego efektu. Zrobili to, o czym nawet nie śmieli pomyśleć – doprowadzili do wyjawienia sprawy, która przewróciła życie polityczne Stanów Zjednoczonych. Kto nie zna, niech poczyta.

Dla mnie jest ciekawy ten jeden szczegół. Historię która zmieniła losy świata i wyznaczyła nowe standardy „zrobili” dziennikarscy nieudacznicy.

Można powiedzieć – parafrazując wojskowe porzekadła – każdy dziennikarz nosi w plecaku Pulitzera.

Ale to dopiero połowa historii. Druga jest do poczytania dla tych, którzy znają swą wartość i cenę. To teraz modne, bo czasy są takie, że trzeba się zapromować.

Po Watergate losy autorów potoczyły się różnie. Drugiej Watergate już nie było, Pulitzera tym bardziej. Bernstein po 30 latach, gdy sława przycichła, a pieniądze się skończyły zaproponował Woodwardowi, by sprzedali notatki ze śledztwa za 5 mln dolarów do biblioteki uniwersyteckiej w Teksasie. Obydwaj raczej nie przypominają niepokornych dziennikarzy idących pod prąd, a raczej odcinając kupony od dawnej sławy. Ta otworzyła im drogę do najważniejszych gabinetów, mogli napisać ciekawe biografie. Pisali. I choć książki sprzedawały się dobrze, to już nigdy nie były nawet cieniem „Wszystkich ludzi Prezydenta„.

Może jednak lepiej pamiętać, że ten jeden, najważniejszy tekst jest przed nami. Nigdy za…

Zamiast morału

Nie chciałbym jednak, by z tego tekstu wynikła jedynie marna nadzieja dla dziennikarskich miernot czy kazanie dla pyszałkowatych gwiazdorów. Mimo, że byli wielokrotnie nękani – do samego końca nie zdradzili kim było ich główne źródło informacji. Mark Felt, „Głębokie Gardło” – jak go zawsze określali – ujawnił się sam. Dopiero w 2005 roku w wieku 92 lat.

I jeszcze cytat – za Zawadzkim – do zapamiętania:

Co robi dobry dziennikarz, kiedy dowiaduje się o włamywaczach w Watergate? Dzwoni do FBI? Nie! Sprawdza, gdzie mieszkają włamywacze, jedzie tam, wypytuje sąsiadów, rodziny, dowiaduje się, gdzie chodzą do kościoła i gdzie mają konta… jak porucznik Columbo.

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.