Ta cholerna kreatura

Można się zastanawiać dlaczego ludzie tak nas nienawidzą.

Przecież jest mała, drobna, drżąca. Przerażona. Zobaczyłem jak wbiła się w kąt między ścianami bloku i nie bardzo wiedziała co zrobić. Nawet się ludzi nie bała. Aż trudno zrozumieć, że wielu z tych, którzy parkują nieopodal samochody chciałoby ją otruć, odstrzelić, zniszczyć. Ot, takie francowate stworzonko, którego jedynym sensem i celem życia jest przegryzanie kabli zapłonowych. Cholerna, mała kuna

A tu chciałoby się wziąć ją na ręce, pogłaskać nie wiedząc jak ostre ząbki kryją się w tej słodkiej mordce. Przyglądam się, dziwię jej nieśmiałemu zachowaniu. Może już ktoś rzeczywiście zdążył ją nafaszerować jakąś trutką, bo porusza się wyjątkowo niezgrabnie nawet jak na kunę. A może jeszcze za mała? Powoli zbliża się wieczór, zwierzaczek gdzieś sobie idzie.

Ciekawe, czy jeśli ktoś jej wyrządził krzywdę to czy rozpozna jego samochód?

 Dziennikarska hiena

Pozory mylą – to komunał. Wydaje się, że każdy dziennikarz doświadczył takiej nie odczuwalnej ale niewyjaśnionej wrogości. Ktoś cię nie znosi nawet nie za to co sam napisałeś, ale co napisali inni. I wrzuca cię do wspólnego wora.

Pierwszy to ten najbardziej pojemny. Dziennikarz? Wiadomo – hiena, łowca sensacji, szuja żerująca na ludzkim nieszczęściu. Niedawno pojechałem zrobić zdjęcia pożaru. Na miejscu okazało się, że ogień był niewielki, spaliła się właściwie kotłownia drewnianego, zabytkowego budynku. Właściwie już wszystko dogaszone, strażacy jeszcze uwijają się z wężami. Nie ma ofiar, straty małe. Luzik.

– No i czego fotografujesz? Mało ci ludzkiego nieszczęście! – wrzeszczy kobieta, która wyłoniła się nie wiadomo skąd.

– Ta pani sobie nie życzy, by robić jej zdjęcia – szepcze teatralnie łysy, barczysty młodzian ubrany w nienagannie skrojony dres.

Kodeks drogowy

Kolejny wór do którego ludzie chętnie wrzucają to nazwa konkretnej redakcji. Nie ważne o czym piszesz, co zrobiłeś, czy komuś podpadłeś czy nie. Wystarczy że jesteś z TEJ gazety, radia czy telewizji.

– Nie życzę sobie, by moje nazwisko znalazło się w takiej gazecie! – zaczęła starsza pani zabierając głos na sesji rady miejskiej. Nie posłuchałem. Z lubością zacytowałem i jeszcze dołożyłem zdjęcie. Nikt jej nie kazał wygłaszać mowę podczas publicznej debaty. Poczułem się jakbym przegryzał kabelek pod maską samochodu.

Wreszcie ludzie cię nienawidzą za słowo, wyrażenie, sformułowanie, które sam użyłeś w artykule. Nawet jeśli próbowałeś kogoś dobrze zrozumieć czy wytłumaczyć. Długo wysłuchiwałem bluzgów przez telefon od ojca kierowcy, który spowodował wypadek. Młody kierowca  skręcał w lewo i zajechał drogę motocykliście, który go właśnie wyprzedzał. Była prosta droga, linia przerywana. Napisałem, że prawdopodobnie nie spojrzał w lusterko.

– Jak to nie spojrzał! Na pewno spojrzał, zawsze spogląda! To dobry kierowca! – słyszałem powtarzane wciąż zwroty okraszane zapowiedziami skierowania sprawy do sądu.

No tak, skoro kierowca spojrzał w lusterko oznaczałoby, że z premedytacją zajechał motocykliście drogę. A co się będzie pętał po drodze!

 Bo taką mam naturę

Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie lekko i przyjemnie. Wybierając pracę w tym zawodzie trzeba się liczyć z tym, że kochani nie będziemy, a kumple pozostaną kumplami do momentu, gdy sami nie zostaną radnymi, wójtami, dyrektorami, proboszczami. I nie nadejdzie taki moment kiedy po przyjacielsku szepną ci do ucha – no wiesz jak jest, no nie pisz o tym…

Cóż, nie masz wyjścia. Musisz, jak ta kuna wleźć pod maskę i wbić swoje zęby. Taką masz naturę. I nic na to nie poradzisz.

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.