Świat nie jest taki zły jakim go pokazujemy

Nigdy nie było lepiej. Ale tego w mediach nie usłyszymy. Bo jeśli chodzi o znajomość realiów – przegrywamy nawet z szympansami.
Eksperci (naukowcy, specjaliści, publicyści itp.) biją na alarm – to ulubiona fraza dziennikarska, która chyba najczęściej pojawia się w mediach. Nie liczyłem, ale wystarczy posłuchać jakichkolwiek wiadomości. I nie chodzi tu tylko o pandemię koronawirusa. Dochodzą susze/powodzie, wypadki na drogach/brak dróg, głodujące dzieci/przejedzone dzieci, wojny/napięcia w strefach konfliktu, aborcja/ruchy antyaborcyjne. Już o polskiej wojnie wokół LGBT+ nie wspominając.
Obraz jaki się z tego wylania to stan chaosu, Armagedon, bliski koniec świata. Gdyby spytać przeciętnego odbiorcę mediów – będzie on w stanie permanentnego strachu. Tymczasem świat nie jest taki zły.
Czytaj też: Syndrom podłego świata – czytelniczy popyt i medialna podaż
A jakie są fakty?
No właśnie. A ktoś to w ogóle badał? Hans Rosling, szwedzki lekarz i statystyk zadał niegdyś tysiącom respondentów na całym świecie 13 krótkich pytań. By było łatwiej (odpowiedzieć ale i porównać) dodał do wyboru trzy odpowiedzi. I to dało wiele do myślenia. Okazuje się, że w na każdą z nich lepiej odpowiadały szympansy, które z braku logiki – wybierają odpowiedzi na chybił-trafił.
Media, my dziennikarze, tak urobiliśmy sposób myślenia ludzkości, że przeciętny widz/słuchacz/czytelnik wydaje się być głupszym od szympansa.
Pytania? Spróbujcie odpowiedzieć sobie sami na pierwsze cztery z „testu” Roslinga.
- Ile dziewcząt kończy szkołę podstawową w krajach o niskich dochodach?
a. 20%
b. 40%
c. 60%
2. Gdzie mieszka większość ludzi na Ziemi?
a. W krajach o niskich dochodach
b. W krajach o średnich dochodach?
c. W krajach o wysokich dochodach
3. W ciągu ostatnich 20 lat liczba ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie…
a. Uległa niemal podwojeniu
b. Pozostała na tym samym poziomie
c. Zmniejszyła się prawie o połowę
4. Jaka jest obecnie średnia długość życia?
a. 50 lat
b. 60 lat
c. 70 lat
Źródło: Hans Rosling. Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą
Nie jesteś niepoprawnym optymistą jeśli odpowiadałeś na przekór doświadczeniu. Tak, świat nie jest taki zły, jakim go my, dziennikarze malujemy. I choć dobrze nie jest, to jednak nie pozwalajmy sobie wmawiać, że kiedyś było lepiej. Starsi, którzy nas do tego przekonują, pamiętają swoją młodość. I widzą ją piękną nawet, jeśli przypadła na czas okupacji.
Wrodzony instynkt pesymizmu
Za naszym fatalistycznym podejściem do rzeczywistości stoi, zdaniem Roslinga, między innymi wrodzony instynkt pesymizmu. To dzięki niemu łatwiej zauważamy to, co jest złe, niż dobre. I z tego mechanizmu korzystają także ludzie mediów. Z premedytacją, bądź mniej świadomie, pełni dobrej woli działając „dla dobra wspólnego”.
Pamiętaj, że media i aktywiści wykorzystują dramatyczne historie, aby przyciągnąć naszą uwagę. Pamiętaj, że złe wiadomości mają więcej dramatyzmu niż opowieści o charakterze neutralnym lub pozytywnym. Pamiętaj, jak łatwo jest stworzyć historię o kryzysie na podstawie chwilowego spadku na wykresie, gdy wyciągnie się go z kontekstu długotrwałego postępu – przestrzega Hans Rosling.
Ale, czy to znaczy, że my, dziennikarze jesteśmy tak źli, wyrachowani i perwersyjnie okrutni? Okazuje się, że nie. Ten sam autor zauważa, że każdy człowiek ma wrodzony filtr uwagi, przez który zwraca uwagę tylko na niektóre bodźce, a inne ignoruje. Stąd, wśród tematów, które łatwo pokonają tenże filtr uwagi można wymienić… trzęsienia ziemi, wojny, uchodźców, choroby, pożary, powodzie czy wreszcie terroryzm.
I koło się zamyka. Jeśli nie znamy tego mechanizmu, jeśli nie potrafimy odróżniać medialnego obrazu świata od tego rzeczywistego będziemy żyć w przeświadczeniu nadchodzącego kresu świata. Medialnie zwariujemy.
Instynkt strachu ma taką siłę, że potrafi skłonić ludzi na całym świecie do wspólnego działania w imię ogromnego postępu. Ma taką siłę, że potrafi nam zamknąć oczy na 40 milionów nierozbitych samolotów co roku. Potrafi również wymazać z naszych ekranów telewizyjnych 330 000 zgonów dzieci spowodowanych biegunką. Tak po prostu – zauważa szwedzki lekarz.
Z perspektywy bosej stopy
I komu zaufać? Jak przyznaje Hans Rosling, w tej sytuacji kreowanie obrazu świata na podstawie wiadomości medialnych przypomina opisywanie sylwetki osoby patrząc jedynie na jej stopę. Nie jest to najpiękniejsza część ciała, a do tego też nie największa. Musimy więc pamiętać, że wiadomości telewizyjne, bez względu na stację, będą pokazywać fragment rzeczywistości. Prawdziwy, ale nieprawdziwie wypaczający przedstawiany obraz. Musimy przejść samokształcenie, bo tego nas w szkołach nie uczyli. Niestety, nie uczą też naszych dzieci, co wydaje się katastrofalnym zaniedbaniem. A naprawdę, świat nie jest taki zły, jak go pokazujemy.
W świecie zalewu informacji powinniśmy stale uczyć się, co przyjmować z zaufaniem, a co jest przerysowaniem, skrzywieniem, nawet jeśli towarzyszy mu dobra intencja w tle. Przykładem może być działalność niektórych aktywistów, którzy walcząc w słusznej sprawie nie zauważając innych aspektów życia.
Trzeba konfrontować ze sobą twarde dane. To one pokazują, że świat nie składa się ze skrajności, choć wszyscy o tym mówią. Podział świata na „bogatą północ” i „biedne południe” jest nieprawdziwy, co pokazują statystyki. A „średnia jakość życia” to wcale nie przepaść pomiędzy tymi, którzy głodują, a tymi, którzy umierają z nudów w luksusie. Pomiędzy jest jeszcze kilka stanów pośrednich. A jak pokazują statystyki właśnie – liczba ludzi głodujących systematycznie spada.
Polityczne skrajności choć świat nie jest taki zły
Ludzie lubią skrajności. Tak w mediach, jak – a może nawet jeszcze bardziej – w polityce. Pamiętacie ostatnie (i nie tylko ostatnie) wybory w Polsce? Określenia mówiące o głębokim podziale w społeczeństwie padały kilkadziesiąt razy dziennie i to z ust polityków każdej ze stron. O tym, że stanowimy dwa nienawidzące się obozy przekonywali nas codziennie publicyści każdej opcji nie pomijając tych, którzy uważali się za niezależnych. Polska PiS i Polska PO. Polska Dudy i Trzaskowskiego. Postkomuna i dobra zmiana. Liberałowie i konserwatyści. Wszystko doprowadzić miało do tego, że przy wigilijnym stole ludzie przestawali łamać się opłatkiem, a podziały w poprzek rodzin stawały się nie do naprawienia.
Czy aby naprawdę? Czy jest tak, że kilkuprocentowy margines naszej aktywności jakim jest zainteresowanie polityką naprawdę zdominował całe nasze życie? A może to politykom zależy, by zarysować linię podziałów, bo wówczas łatwiej zmobilizować elektoraty? Czy na pewno jestem przekonany, że współpracownik, z którym przykręcam śruby w fabryce to pisowski pustak, który nic nie potrafi? Albo lewacki złodziej, który każdego oszuka?
Raczej nie. Żyjemy razem, obok siebie, a poglądy polityczne są jedynie marginesem naszej działalności. Nie dajmy się oszukiwać politykom.
Instynkt przepaści sprawia, że widzimy podziały tam, gdzie istnieje spójność, a konflikt tam, gdzie panuje zgoda. Instynkt ten jest niezwykle powszechny i w fundamentalny sposób zniekształca dane. Jeśli dziś wieczorem włączysz wiadomości albo wejdziesz na stronę internetową grupy lobbingowej, zapewne dostrzeżesz historie opowiadające o konfliktach pomiędzy dwoma grupami lub zwroty typu „pogłębiająca się przepaść”.
Naprawdę, świat nie jest taki zły
Cóż pozostaje? Zdrowy rozsądek i trzeźwy ogląd świata. Nawet teraz, gdy w czasie pandemii koronawirusa jesteśmy włączani z całym powiatem do czerwonej strefy. To nie koniec świata. Spokojnie, przeżyjemy. Tylko nie pozwólmy się wpędzić w panikę, a z drugiej skrajności – w pełne zaprzeczanie, że coś się dzieje. I zdrowi będziemy.