Niedźwiedź w mieście a potrzeba szkoleń

Dlaczego? To ostatnie już pytanie które musimy sobie zadać przygotowując szkolenia “na miarę”.

Zdajemy sobie sprawę z potrzeb jakie stoją przed gazetami lokalnymi. Najczęściej przypominam sobie po prostu pierwsze dni w Tygodniku Podhalańskim, brak doświadczenia i podstawowych dziennikarskich umiejętności. I pierwsze teksty – nieporadne, dziwaczne czerpiące bardziej z reguł licealnej rozprawki niż zasad konstrukcji tekstu informacyjnego. Trzeba było się uczyć podglądając innych – na dodatkowe studia nie było czasu ani pieniędzy.

Gdy płonął dom wysoko na nowotarskim na Kowańcu biegłem pod górę, by zdążyć zrobić zdjęcie. Zziajany dotarłem, gdy jeszcze trwała akcja. Potem bieg z powrotem, by zdążyć zrobić relację. Gdy już napisałem jeszcze dopytywałem wszystkich dookoła czy na pewno może być. I dotąd uważam, że najlepszym korektorem naszych tekstów jest pani sprzątająca,młodsze rodzeństwo czy babcia, która wyższych studiów nie ma.

Pierwsze rozczarowanie. Przez centrum Nowego Targu nocą przebiegł niedźwiedź. Newsa podrzuca mi znajomy. Pytam taksówkarza, a ten opowiada jak nocą na Szaflarskiej widzi i parujące w świetle reflektorów cielsko biegnącego misia. I tak ponad 100 metrów, gdy niedźwiedź skręcił stronę Parku. Tam widzą go kolejni świadkowie. Przypadkowa para zakochanych wybiega z krzykiem z parkowych zarośli. Miś tymczasem przebiega przez Dunajec i podąża w stronę Gorców. Dopytuję w nadleśnictwie – mówią, że niedźwiedź w Nowym Targu to nic nadzwyczajnego.

Spisuję wszystko, kapitalny moim zdaniem tekst wysyłam do głównej redakcji w Zakopanem. I czekam na nowy numer. Gdy biorę go do ręki najpierw zauważam,że misia na jedynce nie ma. Nie ma go na dwójce, trójce i dalej. Jest na szóstej stronie. Ścięty i okrojony z reportażu na pół strony do czterech modulików. Rozpacz. Gdy dopytuję dlaczego okazuje się, że nikt w tą historię nie uwierzył. Dotąd czuję żal. Ale skoro nie udało mi się przekonać naczelnego to jak mogłem trafić z tym newsem do czytelnika?

W poprzednich postach pisałem o tym gdzie przygotowywać szkolenie, co mogłoby się znaleźć w jego temacie, kto i kiedy powinien je poprowadzić. Zastanawiając się nad tym “dlaczego” wydaje się, że najwłaściwsza odpowiedź powinna brzmieć, że sami po latach praktyki dobrze znamy potrzeby lokalnych dziennikarzy. Wiemy też z jakimi problemami borykają się działy reklamy, fotograficy czy designerzy. Dlatego właśnie chcemy dopasować każde szkolenie pod zapotrzebowanie lokalnych redakcji.

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.