Crowdfunding czyli tacka w necie

Crowdfunding

Ciekawostka czy może znak czasów? Crowdfunding jest popularny na Zachodzie. Czy i nasze dziennikarstwo będzie uzależnione od skuteczności publicznej zbiórki, by zrealizować ambitne cele?

O co chodzi? O zbieranie pieniędzy na realizację autorskich pomysłów. Marzy ci się podróż przez obie Ameryki, by napisać reportaż o polonusach o góralskich korzeniach? Świetny pomysł, ale realizacja wydaje się nierealna. I to nie tylko dla lokalnej gazety. Wiadomo – wysokie koszty wielomiesięcznej podróży, które nigdy gazecie nie zwrócą się w formie podniesienia nakładu czy pozyskania dodatkowych reklamodawców. Nawet jeśli gwarantowany cykl tekstów dostarczy prestiżu i nagród, czego przecież zagwarantować nikt nie jest w stanie. Zarządzanie w mediach jest bezwzględne – w efekcie pomysł jest niemal bez szans.

Jak czytamy w PRESS  – w finansowej posusze wcale nie jesteśmy odosobnieni. Podobne problemy mają dziennikarze nawet w USA czy Niemczech.  Może tam sytuacja była nawet bardziej dramatyczna. Bo o ile u nas dziennikarz jest oswojony z brakiem pieniędzy niczym pies z budą – to dla zachodnich redaktorów kryzysowa sytuacja wydawać się może znacznie bardziej irytująca.

Ale szukali i znaleźli coś co nam nadal nie przychodzi do głowy – dofinansowanie przez znajomych, czytelników, społeczność. Crowdfunding to pozyskiwanie małych datków od tysięcy drobnych darczyńców. Taka zbiórka na tackę tyle, że w globalnym kościele. Nam to jakoś nie mieści się w głowie, bo zdajemy sobie sprawę, że pracujemy w niedoinwestowanej branży piszącej dla jeszcze bardziej niedoinwestowanego społeczeństwa. I jak tu apelować o 5 zł. na podróż śladami przodków, gdy to 5 zł. tak żal wydać na cotygodniową gazetę? Jakie mogą być szanse na crowdfouding nad Wisłą?

 Ściepa na media

Jako przykład PRESS opisuje powstanie niemieckiego internetowego magazynu internetowego Krautreporter. Trzeba było w ciągu miesiąca zebrać 900 tys. euro czyli pozyskać 15 tys prenumeratorów, którzy zapłacą po 60 euro. Po dużej akcji w mediach społecznościowych, publikacji wywiadów, a nawet organizacji imprezy –  udało się na 11 godzin przed końcem zbiórki osiągnąć cel, a nawet zwiększyć liczbę prenumeratorów o 2 tysiące. Krautreporter ma pojawić się w sieci jeszcze latem.

Z powodzeniem działają już specjalne platformy  crowdfundingowe specjalizujące się w pozyskiwaniu pieniędzy na projekty dziennikarskie.

 – Tą drogą udało się m.in. Pauline Tillmann zebrać pieniądze na research w Tybecie. Dziennikarka chciała znaleźć ludzi, którzy dokonują samopodpalenia w proteście przeciwko polityce Chin. Sukces odniosło także stowarzyszenie dziennikarzy freelancerów Freischreiber. Poprzez crowdfunding dziennikarze sfinansowali „Vademecum dla freelancerów” – zbiór porad dla dziennikarzy pracujących na własny rachunek – pisze w swym artykule „Zbiórka od czytelników” Katarzyna Domagała – Pereira.

Oczywiście – crowdfunding to też zagrożenia, bo przecież podróż przez obie Ameryki nie da stuprocentowej gwarancji napisania super-reportażu. Póki co jednak – wydaje się, że ten pomysł to dopiero pieśń przyszłości, jeśli w ogóle Polacy zechcą dotować medialne przedsięwzięcia. Bo, o ile coraz chętniej otwierają się na cele charytatywne to wydaje się, że przy spadającym prestiżu dziennikarskiego zawodu – możemy mieć problem.

Crowdfunding dla Polaków

A może warto zacząć tworzyć modę na crowdfunding? Amerykański kickstarter.com zrealizował projekty za sumę przekraczająca już miliard dolarów. Z Polski – jak donosi crowdfunding.pl – wpłynęło tam ponad 1,1 mln dolarów. Powstają też rodzime platformy jak choćby wspieram.to czy  polakpotrafi.pl. Listę działających – z mniejszym lub większym skutkiem – polskich platform podaje crowdfunding.pl

Wśród oferowanych do dofinansowania pomysłów są tam bardzo różne projekty – od zbiórki na podróż busem po świecie, przez nagranie płyty, wydanie kalendarza strażackiego po budowę cerkwi. Pomysłów medialnych – póki co – nie widać. Można za to podglądać te na kickstarter.com, jak choćby sposób na rowerową dystrybucję lokalnej San Francisco Public Press. W sumie – oryginalne.

Jeszcze bardziej intrygujący jest pochodzący z Australii pomysł na założenie internetowego dziennika Daily Positive (D+) publikującego wyłącznie dobre newsy z całego świata. Tak dla poprawy zdrowia psychicznego czytelników. Jak dotąd nikt nie dał na to złamanego centa. Nie lubimy dobrych wiadomości?

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.