Bezpieczna strona papierowej gazety

To tu mamy przeczytać ciekawe reportaże, wywiady czy felieton wiedząc, że ich autorem nie jest pryszczaty gówniarz skrywający się za tajemniczym nickiem.
– Z którego pan jest portalu? – pyta mnie mężczyzna, z którym umówiłem się wywiad.
– Nie z portalu, tylko z Tygodnika Podhalańskiego.
– A komentarze będą pod tekstem? – dopytuje.
– Chyba, ze ktoś ołówkiem dopisze.
Rozmówca odetchnął, wywiad się udał. Ale to nie jedyny przypadek, gdy ludzie zaczynają coraz bardziej obawiać się anonimowej krytyki. To, co dla wielu okazało się efektywnym narzędziem przedwyborczej walki wynosząc ich na urzędowe stołki – zaczyna być groźne. Także dla nich samych.
E-prasa na pogrzebie papieru
Już nie raz słyszeliśmy o końcu ery papierowej gazety. Mieliśmy witać ten rok czytając na tabletach e-książki i e-czasopisma. Papier miał odejść do lamusa jako relikt przeszłości.
Tymczasem nie słyszałem, żeby z tego powodu padła jakakolwiek gazeta. Ludzie wciąż chodzą do kiosku i wydają parę złotych za swoje ulubione czasopismo. To fakt, że sprzedaż spadła. Można się tylko zastanawiać czy z powodu zainteresowania internetem, czy zubożenia społeczeństwa? Moim zdaniem – ta druga przyczyna jest bliższa rzeczywistości.
Jaka powinna być zatem papierowa gazeta ery elektronicznych czytników?
Paradoksalnie – jak wynika z przedstawionego dialogu – brak interaktywności zamiast problemem, może być atutem gazety. To tu mamy przeczytać ciekawe reportaże, wywiady czy felieton wiedząc, że ich autorem nie jest pryszczaty gówniarz skrywający się za tajemniczym nickiem. Internet daje złudne poczucie bezpieczeństwa, możliwość szybkiego kontaktu i wylewania złości. Kupując gazetę powinienem mieć gwarancję rzetelności. Oczywiście stosownie do gazety po jaką sięgamy. Jeśli lubię Fakt, muszę być pewny, że stopień wiarygodności jest odwrotnie proporcjonalny do pstrokacizny jej czołówki.
Gazeta musi dostarczyć wyważonej treści, pogłębionej analizy rzeczywistości. I musi ewoluować. Ale nie w stronę próby nadążenia za cyfrową rzeczywistością. Tego wyścigu na newsy nigdy nie wygra.
To nie znaczy, że prasa ma zrezygnować z tekstów informacyjnych. Wciąż musimy mieć w pamięci, że wielu czytelników nie korzysta z komputera. Nie wchodzą na strony z codziennymi newsami. I poszukują ich właśnie w wersji papierowej. Ale to nie mogą być te same newsy, które puszczamy na stronie internetowej gazety, bez której nie sposób wyobrazić sobie funkcjonowania jakiegokolwiek wydawnictwa. Szybki, parozdaniowy news w internecie – w wydaniu papierowym powinien powiększyć się o interesujące cytaty, dodatkowe fakty czy odredakcyjny komentarz.
Złoty podział
– Przychodzi pan regularnie na sesje, ale nic pan nie pisze – zagadnął mnie kiedyś jeden z samorządowców w Mszanie Dolnej.
Tymczasem od dwóch lat, co tydzień systematycznie ukazuje się cała strona informacji z tego niewielkiego miasteczka i jego okolic. Burmistrz liczył, że wszystko, co piszemy – przeczyta w internecie. I zaoszczędzi 3,50 zł tygodniowo. To nic, że w krótkich, internetowych newsach jest dopisek: „więcej w papierowym wydaniu TP”.
– Aż 3,50? – zdziwiła się z kolei radna powiatowa przekonując, że nigdy tak drogiej gazety nie kupi. Nie? Biedaczka. Trudno, kupi ktoś inny.
Nasi czytelnicy są największą wartością gazety. Nie ilość reklam czy – nie daj Boże – pochlebstw ze strony władzy. Pisząc teksty musimy myśleć przede wszystkim o nich. Nie o tym, ile dostanę wierszówki i czy na pewno opłaci mi się tracić czas na dojazd do staruszka na końcu powiatu, by napisać o jego dramacie.
Ale musimy mieć jasną wizję i potrafić ją umiejętnie sprzedać czytelnikom. Jest nią jasne rozgraniczenie treści pomiędzy internetem, a wydaniem papierowym. I wytłumaczenie, że za pogłębioną treść trzeba zapłacić, a w internecie szukać tylko szybkich newsów i możliwości komentowania.
Czy papierowa gazeta umiera? A czy umarło kino, gdy pojawiła się telewizja?