Autoryzacja w oparach absurdu

Autoryzacja

Skoro Sąd uważa, że dziennikarz musi autoryzować nawet to co rozmówca napisał, to niech sam daje sentencje wyroków do autoryzacji skazanym.

Sędzia w Sieradzu skazuje dziennikarkę za to, że nie autoryzowała odpowiedzi, którą otrzymała na piśmie. Nawet doradca byłego burmistrza Nowego Targu jest zszokowany i pyta w komentarzu na Facebooku: o co, kurwa chodzi?

Gwoli wyjaśnienia, ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której pisemnie (nieważne czy na papierze czy emaliowo) odpowiadam i jeszcze żądam autoryzacji. To znaczy że nie wiem co piszę? Nie wierzę że to się zdarzyło. Nie wierzę! – dziwi się Piotr Rayski-Pawlik.

Miesięcznik Press na swojej stronie internetowej donosi właśnie o umorzeniu przez sąd wyroku dla Natalii Ptak, dziennikarki lokalnego tygodnika „Kulisy Powiatu”. Została skazana przez sąd pierwszej instancji w Sieradzu na 500 zł grzywny za niedopełnienie obowiązku autoryzacji.

Autoryzacja. Gdy władza pisze

Można by powiedzieć – sama sobie winna. Prawo mamy jakie mamy, autoryzacja, jeśli ktoś jej zażąda jest obowiązkowa. Ale czytając o całej historii oczy zaczynają wychodzić z orbit ze zdziwienia.

Sąd ani pierwszej ani drugiej instancji nie kwestionuje tego, że dziennikarka zwróciła się z pytaniami na piśmie do burmistrz gminy Konopnica. Ta, jako osoba piśmienna odpowiedziała również w e-mailu. I zażądała autoryzacji. Autoryzacji tego, co sama napisała!

Logicznie rozumująca dziennikarka doszła do wniosku, że skoro pani burmistrz przelała na papier swoje wywody to jako osoba nieubezwłasnowolniona i zdrowa na ciele, a przede wszystkim umyśle – wie co napisała. I tekstu do autoryzacji nie wysłała. Co wydaje się zresztą zupełnie oczywiste.

Ale nie dla każdego. Szczególnie nie dla przedstawicieli naszego wymiaru sprawiedliwości. Dziennikarka dostała 500 zł grzywny.  Odwołała się. W drugiej instancji wcale nie usłyszała, że ma rację.

Sąd podkreślił, że dziennikarka wypełniła znamiona przestępstwa, ale uznał, że ze względu na znikomy stopień szkodliwości społecznej czynu nie można przypisać jej jego popełnienia. Sąd zwrócił też uwagę, że rozmówczyni przesłała swoje wypowiedzi na piśmie, miała zatem czas, aby zastanowić się, co chce wyrazić i odpowiednio dobrać słowa. Wzięto pod uwagę, że oskarżona rzetelnie zacytowała otrzymane wypowiedzi – czytamy w Press.

Krótko mówiąc – przestępstwo popełniono, ale nieszkodliwe, bo pani burmistrz głupot nie popisała, a dziennikarka nic nie poprzekręcała.

Autoryzacja – ukochany przez władzę relikt komunizmu

Można się pośmiać, podrwić z pani burmistrz, pogratulować rozgłosu Natalii gdyby nie jeden szczegół. Na precedens zaczną się powoływać kolejni mniej lub bardziej lokalni politycy. By uprzykrzyć życie, czasem zemścić się lub zwyczajnie dowalić pismakowi i pokazać mu miejsce w szeregu.

Autoryzacja już jest zmorą, reliktem komunizmu niezrozumiałym w demokratycznym świecie. Teoretycznie ma chronić przed nadinterpretacją, w praktyce udzielający wypowiedzi może sobie wygładzić słowa, ma czas, by zmienić punkt widzenia, poglądy i całkowity sens. I tak często się dzieje. Można się droczyć, spierać i przekonywać, że mamy nagranie, że nie tak powiedział. Najczęściej w spornej sprawie nie pozostaje nic innego jak wywalić tekst do kosza. Lub puścić wersję nieautoryzowaną, wiedząc, że sprawa w sądzie jest niemal pewna.

Można jeszcze zamiast cytować rozmówcy opisywać co powiedział. I gdyby Natalia Ptak wypowiedź z e-maila rozpoczęła słowami „wg. burmistrz…” ta nie miałaby podstaw do kierowania sprawy do sądu.

Uczymy dziennikarzy, by dawać do tekstów bezpośrednie cytaty, bo to poprawia przejrzystość, ułatwia czytanie i dodaje tekstowi wiarygodności. Wychodzi na to, że ładujemy ich na minę, bo nie wiadomo kiedy ktoś to wykorzysta przeciwko nim.

A Wy, jak sobie radzicie z autoryzacją?

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.