Dziennikarski narzędziownik czyli co zabrać do plecaka

dziennikarski narzędziownik

Dziennikarstwo to nie tylko sucha relacja z fotką. Dziś królują multimedia więc przygotowałem dziennikarski narzędziownik. Dziś – kamerki.

Czasy się zmieniają. Gdy przed dwudziestu laty zaczynałem swoją przygodę w torbie typu jamnik miałem notes, długopis i stary, analogowy aparat będący na wyposażeniu redakcji. Olimpus OM 10 miał zalane jakimś klejem pokrętło zmiany czasów, ograniczone ustawienia i właściwie nigdy nie wiadomo było co ukaże się oczom po wywołaniu filmu. Zdjęć setkami też nie dało się robić, bo przecież klisza miała 12, 24 lub 36 klatek, a wszystkie drogie. Księgowy narzekał, że skoro wiemy, że do artykułu wejdzie jedno zdjęcie to trzeba zrobić jedno, góra dwa, a nie cały film! Na szczęście nikt nam nie kazał go w tej materii słuchać.

Pierwszy dyktafon nagrywał na normalną kasetę magnetofonową więc mały nie był. A i taśma lubiła się nawinąć, bateria wyczerpać, albo coś nie zadziałało. Stąd nauka na całe życie, by nie polegać na nagrywaniu, zawsze robić notatki, choćby pobieżne, które pomogą przypomnieć sobie przebieg rozmowy. Sprzęt zawodził i zawodzi także teraz.odstawa więc to nadal długopis i notes. Ale cała otoczka już jest nie do poznania. Choć początkowo wydawało się to niemożliwe – do lamusa odszedł film fotograficzny i zasilane nim lustrzanki. Oczywiście pasjonaci pozostają, ale chyba nie znajdziemy redakcji, w której byłoby to narzędzie pracy. Dziś, nawet jeśli zapomnimy aparatu, w kieszeni mamy komórkę, która “robi wszystko”. Łącznie z kręceniem filmów.

Dziennikarski narzędziownik i kamera na podorędziu

Właśnie – filmy. Niedawno w ogóle nie były tematem naszych zainteresowań. Przecież pracujemy w gazecie – druk to świętość, cel i najważniejsze medium, na którym zarabiamy. Ale to też przeszłość. Choć zaklinamy rzeczywistość jak potrafimy – bez portalu internetowego, profesjonalnego i multimedialnego – wcześniej czy później gazeta padnie. Chyba, że wydawca wda się w układy i biznesowo – polityczne powiązania. Maksyma, że to gazeta nas utrzymuje to przeżytek, nawet jeśli rzeczywiście jeszcze większość budżetu zasilają papierowe reklamy i sprzedaż.

Nasz dziennikarski narzędziownik musi zostać ponownie zlustrowany, by niepotrzebne gadżety  zastąpiły te, które są naprawdę przydatne. Do cyfrowego aparatu, dyktafonu i komórki, która w razie potrzeby dostarczy internet, a także pozwoli napisać krótki tekst “na już” warto dołożyć kamerę. Niekoniecznie dużą czy profesjonalną, ale taką, którą można schować do kieszeni, zapiąć na kierownicy roweru, umieścić za samochodową szybą czy doczepić do szelki plecaka. Jest mała, nie rzuca się w oczy, choć ze względu na stały, szerokokątny obiektyw – najlepiej rejestruje bliskie ujęcia ale też widoki i dalekie plany.

Sprzęt za stówę też się sprawdzi

To  moje odkrycie z wakacyjnych wojaży na rowerze o czym pisałem już w tekście Kamerka na rowerze czyli sposób na pracowite wakacje. Sprzęt, który wykorzystałem to najtańsza  możliwych opcji – nowa kamerka sportowa z kompletem uchwytów i wodoszczelną obudową kosztowała mnie 100 zł. Polecam, choć pewnych funkcjonalności w niej brakuje. Przydałby się pilot uruchamiający ją, gdy jest zamieszczona np na kasku. Ale z drugiej strony nawet w tak tanim urządzeniu jest WiFi i możliwość sterowania smartfonem.

Umieszczając kamerkę na kierownicy nawet jeśli nie ma obudowy, nie mamy co liczyć na to, że wbudowany mikrofon nagra to co próbujemy opowiedzieć podczas jazdy. Nagra tylko równomierny jazgot opon, szczególnie tych górskich z grubym bieżnikiem. Uchwyci świst wiatru, odgłos upadku. A gdy już wszystko ucichnie zarejstruje także gromkie kurwamać.

Próbuję się więc ratować nagrywaniem osobnej ścieżki dźwiękowej. Robienie podkładu w domu daje kiepski rezultat. Efekt jest raczej mizerny, bo spokojny głos i pogłos wnętrza nijak nie pasują do tego co widzimy na ekranie. Zrobiłem taki film z przejazdu jeszcze wówczas niegotowym, szutrowym fragmentem Szlaku Wokół Tatr.

Kolejna próba to nagrywanie podczas jazdy na  dyktafon lub komórkę z podłączonym zewnętrznym mikrofonem. Jak tylko poskładam wszystko w całość – udostępnię.

Kamerka na kijku i źrebak w plecaku

Jednak kamerka to nie tylko sportowe przeznaczenie. Doskonale sprawdziła się gdy robiłem kolejną część poradnika dla koniarzy cyklu  Jak układać konia. Możecie go obejrzeć na blogu (Giewont na ulicy czyli poradnik jak układać konia część 3), publikowałem go też na stronie Tygodnika Podhalańskiego. Pokazałem fantastyczną sylwetkę Edwarda Staszla, stolarza – artystę, ale także miłośnika i hodowcę koni, szczególnie pewnej niespotykanej rasy – KWPN.

Wcześniej próbowałem realizować transmisje live na Facebooku, ale okazało się, że 40-minutowy odcinek to za dużo, warto więc było znacznie to  przyciąć. A kamerka na kijku pozwoliła  nie tylko na ciekawe ujęcia, ale także pokazanie swojej facjaty, gdy źrebak właśnie dobiera mi się do plecaka, w którym wyczuł kanapki i jabłko.

Kamerka to dobre narzędzie, by pokazać turystyczne atrakcje, szlak, przejazd po narciarskim stoku czy trasie na biegówki. To także oferta dla reklamodawców, by skusić ich na pokazanie jak powstaje oscypek, pokazanie wnętrza pensjonatu czy  jak montażu się nowego typu blachodachówki. Kamerkę można przecież przypiąć majstrowi do kasku jeśli boimy się zdjęć na wysokościach.

Dziennikarski narzędziownik – spróbuj, bo warto

Oczywiście zaraz mi ktoś powie, że to, co przedstawiam jest nieprofesjonalne i słabe. Dobra ekipa telewizyjna zrobiłaby z tym cuda. Może. Ale pamiętajmy, że zawsze film, nawet amatorski zrobi większy ruch na stronie niż dobre zdjęcia i suchy tekst.

Starajmy  się urozmaicić swoje teksty, dodawajmy multimedia, szczególnie filmy, ale także materiał audio jeśli mamy  coś do posłuchania. Warto. I warto szukać nowych rozwiązań. Jak choćby drony. Ale o tym w kolejnej części Dziennikarskiego narzędziownika.

Duży wybór kamerek sportowych znajdziesz w naszym sklepie internetowym: www.warsztatmedialny.com

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.