Dziennikarska motywacja. Kuśtyczek czyli przewodnik po Local Press

dziennikarska motywacja

Nie dlatego, by wygrać. Nie po to, by pojechać na wycieczkę laureatów do Warszawy. Zrób to dla siebie. I poczuj jak ważna jest dziennikarska motywacja.

Ale zanim zaczniesz drukować teksty i pakować je w kopertę – kup sobie butelkę dobrego wina. Najlepiej wytrawnego. Deserowe odpada – nie ma sensu słodzić sobie zanadto. Podobnie z szampanem – uważaj na bąbelki, które łatwo uderzają do głowy. A wtedy ani nie pogadasz z panem redaktorem w lustrze.

Jakiś dobry merlot czy cabernet sauvignone. Poczekaj do wieczora to nikt ci nie będzie przeszkadzał. Odkorkuj dwie godziny przed, by wino zaczerpnęło powietrza.

Dziennikarska motywacja – zacznij celebrę

Gotowy? Nalej sobie pierwszą lampkę. Wypij. Zasłużyłeś. Choćby za to, że jesteś lokalnym dziennikarzem. Piszesz i starasz się. I za chwilę zaczniesz wyszukiwać swe teksty na Local Press 2015.

Czujesz przyjemne ciepełko? Prawidłowo. Rozgrzany, z pełnym animuszem bierz się do roboty.

Najpierw zajrzyj do regulaminu Local Press. Musisz wiedzieć czego szukać. W jakich kategoriach będziesz się poruszać. Coś ci przychodzi do głowy? Już świta ci jakiś fajny tekst, który napisałeś w minionym roku? A może od razu trzy?

Jest dobrze – wychyl jeszcze jedną lampkę. Ale nie bierz się za drukowanie i kopertowanie. Broń Boże! To ma być dzisiejsze, wieczorne celebrowanie roku pracy w gazecie! Nie możesz tego zepsuć. To by było gorsze niż szybki seks bez gry wstępnej. Nie jesteś Napoleonem. Możesz dłużej niż w trzy minuty…

Podejdź do sprawy metodycznie. Jeśli macie w redakcji Presserwer lub podobne ustrojstwo – zasiądź wygodnie  przed komputerem. Uważaj tylko, by winem nie upaprać klawiatury. Szkoda trunku.

Jeśli  masz cały rocznik pod ręką – super. Nie ma to jak szelest papieru i unoszący się kurz. Wiadomo, bardzo wysusza śluzówkę, a to kolejny powód, by się napić.

W ostateczności – otwórz katalog z tekstami w swoim laptopie. Zapewne znajdziesz co potrzeba znacznie szybciej i sprawniej. Nie zdążysz nawet się napić. Twoja strata perfekcjonisto.

Jakbyś tego nie robił – ciesz się chwilą i celebruj ją. Przejrzyj wszystkie numery od początku roku. Nawet jeśli masz stuprocentową pewność, co chcesz wysłać na konkurs.

Twoje małe Watergate

Nie chodzi o formalność. Zobacz ile pracy włożyłeś w tę gazetę. Przypomnij sobie teksty, sytuacje, ludzi, z którymi rozmawiałeś. Uśmiechnij się pod nosem jeśli szef sukcesywnie cię opieprza, że się obijasz. Ty dobrze wiesz, ile pracy kosztowało cię przygotowanie tych tekstów. Nalej sobie. Wypij zdrowie szafa. Niech ma. Niech pozna twoje chamskie serce.

Jeśli sam się nie docenisz – nikt tego nie zrobi za ciebie. Przeglądaj kolejne strony, a teksty, które w jakikolwiek sposób cię poruszają odkładaj na bok. Niech leżą na podłodze. Albo w osobnym folderze. Przeczytaj je. Przypomnij sobie napisane zdania, ciekawe sformułowania, trafne cytaty.

Dalej uważasz – jak twój szef – że jesteś słaby? Że siedzisz za mało w redakcji, albo, że nie jesteś wystarczająco dobry jako dziennikarz śledczy? Nie robisz ciekawych reportaży, ani nie przeprowadzasz chwytliwych wywiadów? A co czytasz? Nawet jeśli nie jest to mistrzostwo świata i widzisz tu sporo błędów –  wiele możesz dzięki nim się nauczyć. Nie zaprzepaść i tej okazji.

Carl Bernstein marzył, by wydostać się z działu miejskiego Washington Post. Marzył o sprawach krajowych, a najlepiej, by polecieć jako korespondent na wojnę do Wietnamu. Nie wiedział, że szef właśnie chce go wywalić z roboty. Jego niezorganizowanie, roztrzepanie i totalny chaos jaki stwarzał wokół siebie, były już powodem docinków kolegów z redakcji.

Pewnej soboty, gdy nie było nikogo innego na dyżurze – został wysłany, by zbadać mało istotną sprawę włamania do hotelu Watergate. Razem z Bobem Woodwardem. Ułożonym, pedantycznie dbającym o szczegóły pisarskim beztalenciem.

Jeśli do tego dodać, że wcześniej się nie znosili – mamy zarys sylwetek facetów, którzy ujawnili największą aferę w historii Ameryki.

Najtrudniejszy wybór

Poprawił ci się humor? To nalej sobie jeszcze lampeczkę. Nie za dużą, bo trunek już na wyczerpaniu, a pracy jeszcze nieco zostało.

Przyjrzyj się teraz stercie odłożonych tekstów. Jeśli jest niewielka? To dobrze świadczy o tobie. Skromny jesteś. To też zaleta. Jeśli duża – pociesz się, że to efekt wrodzonej pracowitości.

Teraz zajrzyj jeszcze do regulaminu. I podziel teksty, by dopasować je do kategorii wymyślonych przez organizatorów. Prawda jest taka, że nie ma tekstu, który gdzieś nie będzie pasował.

Jak już masz to wszystko posortowane, to musisz nabrać dystansu i surowo sam siebie ocenić. Nalej sobie. Swoją drogą, dobrze, że to nie wódka, bo już byś leżał pod stołem.

Wybierz z każdej kategorii po jednym tekście. A teraz z nich wszystkich – trzy najlepsze. Przeczytaj jeszcze raz. Jesteś pewien? Super. Właśnie dokonałeś najtrudniejszego wyboru.

Nalewając sobie kolejny kuśtyczek możesz zawołać za reklamą: – brawo ja!

Dziennikarska motywacja. Jesteś super i nikt ci tego nie odbierze

Mógłbyś teraz dokończyć dzieła. Wydrukować teksty z worda, opatrzeć je swym godłem, wypełnić kartę zgłoszenia i wsadzić do kopert. Ale te drobiazgi zostaw na jutro. Po butelce wina istnieje duże prawdopodobieństwo, że wszystko popieprzysz. A poza tym – po co masz sobie dziś zawracać głowę szczegółami? Jesteś wielki! Jesteś świetna!

To teraz walnij się spać. Kolorowych snów ze statuetką Local Press pod poduszką!

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.