Fake news czyli medialne kłamstwo w sieci

Fake news

Kto by zwracał uwagę na coś takiego jak  medialne kłamstwo w sieci? Tymczasem fake news żyje nad Wisłą i ma się coraz lepiej.

Wydawałoby się, że sprawa nas nie dotyczy. Wojna hybrydowa może panuje gdzieś na linii Rosja – Stany Zjednoczone. Może za sprawą fake’ów wygrał wybory Trump, może przez nie Wielka Brytania wystąpiła z Unii Europejskiej…

A jednak, coraz powszechniej doświadczamy tego, że oprócz mniej lub bardziej rzetelnego dziennikarstwa coraz powszechniej rozpełza się po sieci medialne kłamstwo. Profesjonalnie przygotowane i oprawione. Bo się opłaca.

Fake news ku podsyceniu ksenofobii

Pierwszy przykład, który się nasuwa na myśl to dramatyczna relacja, która obiegłą polski internet w kulminacyjnym momencie  fali uchodźców, która ruszyła na Europę. Pamiętacie pełen napięcia tekst Polaka uwięzionego w autokarze gdzieś na granicy włosko – francuskiej pomiędzy rozwścieczonym tłumem arabskich imigrantów? Te sceny, gdy kołyszą autem, próbują wybić szyby i dostać się do środka, obrzucają autobus ekskrementami… Ciarki przechodziły przez skórę. News robił furorę, był koronnym argumentem za tym, by zrobić porządek w Europie. Pojawiały się głosy, że przecież my, Polacy jesteśmy również gdzieś na linii ognia tłuszczy, która zalewając kontynent trafi i do nas. Żartów nie było. Sam relacjonowałem wiec w Suchej Beskidzkiej, podczas którego narodowcy demonstrowali przeciw planom przyjmowania uchodźców w miasteczku. Choć planów takich nigdy nie było (Rasizm i ksenofobia czyli narodowy przekaz w kolorze brunatnym).

Gdy panika w polskim necie sięgnęła zenitu, ktoś sprawdził fakty. Okazało się, że żadnych zamieszek na włoskiej granicy nie było, a wszystko wyssał sobie z palca bloger, który zapragnął zdobyć popularność. Rzeczywiście, licznik wejść na jego internetową stronę musiał oszaleć. Przynajmniej przez parę tygodni. Prawda o tym, kto i dlaczego to napisał była już znacznie mniej spektakularna. Wyjaśnienia się pojawiły, ale czy dotarły do tych wszystkich, którzy tak bardzo się przejęli?

Fake siermiężny – wójt to złodziej i łapówkarz

Nie brak też mniej spektakularnych historii. Burmistrz cię wkurza? Uważasz, że byłbyś lepszy? Nic prostszego – wystarczy, że stworzysz sobie stronę i zaczniesz produkować newsy. Jak chcesz, nie będziesz mieć najmniejszych problemów, by wyrobić sobie legitymację, a nawet stać się członkiem np. Stowarzyszenia Mediów Polskich specjalizującym się raczej w wycieczkach i wyjazdowych sympozjach niż w dziennikarstwie ( SMP. Kongres w Egipcie albo pies z jajami w destylarni)

Znam „dziennikarza”, który wyjeżdża na kongresy, odwiedza sejm, wymachuje prasową legitymacją publikując przy tym na swym portalu wierutne bzdury. Co ciekawe, przed sądem oskarżony o naruszenie dóbr osobistych wykręca się… niepoczytalnością.

Portal działa mimo to.

Fake news czyli biznes przeliczeniu na klikalność

Kłamliwe informacje okazują się dobrym biznesem. Dawniej można było przyjąć, że mijanie się z faktami to efekt dziennikarskiej nierzetelności i lenistwa. Stąd zatrudniani w dużych wydawnictwach specjalni redaktorzy sprawdzali nazwy, nazwiska, kontakty. Często wydzwaniali do informatorów dziennikarza.

Dziś muszą raczej sprawdzać prawdziwość newsów, które pojawiają się w sieci powielane przez nieświadomych internautów, ale i redakcje. Fake news zaczyna żyć swoim życiem. BBC stworzyła specjalny zespół do walki z medialnym kłamstwem.

Bartosz Węglarczyk, szef programowy Onet.pl przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl , że oprócz motywacji politycznych, tworzenie i publikowanie fałszywych newsów fake news po prostu się opłaca.

– Dopóki Google i Facebook będą premiować treści zdobywające najwięcej kliknięć w mediach społecznościowych, dopóty tworzenie i publikowanie fałszywych informacji będzie korzystne finansowo. Tworząc fake newsa z jednej strony bowiem dostaję pieniądze od zleceniodawcy, z drugiej zaś mogę uzyskać dodatkowe przychody z reklam towarzyszących takiemu newsowi – zaznacza. – Właściwie nie ma wątpliwości, że zalew dezinformacji w sieci będzie przybierał na sile.

– Wydaje się, że publiczność na całym świecie pokłóciła się z faktami, człowieczeństwem i odpowiedzialnym mówieniem prawdy – pisze Aidan White, dyrektor Ethical Journalism Network (EJN) w raporcie zatytułowanym Ethics in the News, Challenges for Journalism in the Post-Truth Era. W konkluzji podaje, że dziennikarze muszą ciężko pracować, by opisywać rzeczywistość sprawiedliwie, dokładnie, chroniąc przy okazji swoje źródła.

EJN podaje także kilka sposobów, które pomogą odróżnić fakty od sieciowych mitów. W USA czy Wielkiej Brytanii działają strony internetowe zajmujące się weryfikacją faktów (factcheck.org, fullfact.org).

Zawsze trzeba zwracać uwagę na strony o dziwnych nazwach i adresach. W przypadku nieznanych portali warto sprawdzić zakładkę „o nas”, a jeśli nie ma żadnych informacji o autorze to trzeba wzmóc czujność.

Trzeba też sprawdzać datę newsa, bo często okazuje się, że „internety” chętnie odkurzają stare, niejednokrotnie dawno już zdementowane pogłoski, by zaczęły żyć własnym,  kolejnym już życiem.

Paweł Stremski, dyrektor portalu Gazeta.pl uważa też, że fake news to kolejne internetowe zjawisko, które nakierowuje dziennikarstwo na jego podstawową funkcję.

– Najpierw internet dał mediom szansę realizowania podstawowej potrzeby jak najszybszego dotarcia z informacją do odbiorcy – i jest w tym bezkonkurencyjny. Dziś na pierwszy plan mediów w internecie wysuwa się właśnie rola weryfikatora informacji – podsumowuje Stremski.

Rozsądek kontra medialne kłamstwo

Obyś żył w ciekawych czasach – wieszczyli złowrogo starożytni. I doczekaliśmy się. Kłamstwo przybiera różne formy. Płynie szerokim strumieniem z ust wielebnych i szarlatanów, polityków i społecznych działaczy. Internet powiela i produkuje kłamstwa oprawiając je w autorytet kościołów i charytatywnych organizacji. Te same oszczerstwa przypisując nielubianym bohaterom w zależności od ich poglądów.

Żeby nie kończyć pesymistycznie – tak jak może łgarstwa internet nam udostępnia, tak też daje mnóstwo możliwości ich weryfikacji i odsiewania.

Uczmy się więc rozsądnego korzystania z mediów. Weryfikujmy fakty, nie udostępniajmy totalnych głupstw. A zdrowsi będziemy.

Photo credit: new 1lluminati via Foter.com / CC BY

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.