Szkolenia. Gdy wiedza jest towarem

Gdzie ją zdobyć? Jak ją ugruntować? Czy jest wystarczająca? Wiedza staje się dla nas produktem, który pomaga odnaleźć się w obecnym świecie.
Wiedza, jest tematem rozmowy z Mariuszem Bilskim, trenerem i coachem.
Wypadałoby zacząć od sformułowania: „Wiedza to siła, wiedza to potęga…”
Takie stwierdzenia nie są dla nas niczym nowym. Wiemy już, że wiedza jest również towarem. W obecnym świecie, gdzie informacja otacza nas zewsząd, coraz większego znaczenia nabiera umiejętność odnalezienia tej najistotniejszej. Wiedza w zakresie jak to zrobić, czyli uzyskać interesującą nas informację, jak się komunikować, żeby być zrozumianym właściwie, jak właściwie zrozumieć intencję drugiej strony, staje się bardzo cennym narzędziem. Narzędziem nie mniej ważnym niż komputer, program komputerowy, telefon czy samochód.
Szkoła się kończy maturą, ewentualnie magisterką. To wystarczy jeśli chodzi o wiedzę?
Nie wystarczy. Wiedza to realny zasób. Od wielu lat zdajemy sobie sprawę, że wiedza jest potrzebna, w związku z tym powinna być co jakiś czas uzupełniana, a przynajmniej odświeżana. Jeśli o to nie dbamy to w najgorszym wypadku o wielu rzeczach zapominamy. Trzeba pamiętać o tym, że wiedza nieodświeżana przestaje funkcjonować. Sami popadamy w rutynę.
No dobra, wszyscy wiedzą, że dla mózgu potrzebne są rebusy, krzyżówki… I na tym poprzestajemy.
Jedną kwestią jest rozwój synaptyczny, tworzenie nowych połączeń neuronalnych w mózgu czyli jego rozwój. A inną – utrwalenie tych połączeń, spowodowanie by wiedza funkcjonowała i była wdrażana…
Prościej proszę…
Najczęściej jeśli zaczynamy wchodzić w pewien sposób działania, jeden typ wiedzy, to inne jej rodzaje zwyczaje zanikają. Pamiętam szefa działu komputerowego, który nie do końca wiedział jak się wykonuje na komputerze najprostsze rzeczy, choć tworzył niezwykle skomplikowane programy. Wiedza, którą miał zanikła. Nie potrzebował przeinstalowywać Windowsa. Ten przykład pokazuje, że warto zadbać o odświeżenie wiedzy, by to, co wiemy zaczęło od nowa funkcjonować.
Przygotowując szkolenie często dzwonię do szefów firm i spotykam się z pytaniem: ale po co.
Po pierwsze, żeby odświeżyć wiedzę i umiejętności. Po drugie, by ludzie mieli czas o pewnych rzeczach sobie przypomnieć. A po trzecie, by mieć czas przyjrzeć się sobie, swojej wiedzy, umiejętnościom, doświadczeniu z życia codziennego i skonfrontować je z wiedzą, którą nabyło się podczas szkolenia.
W konsekwencji szefowi, która wysyła pracownika na szkolenie przyniesie ono dodatkową końcową korzyść jaką jest poprawa efektywności pracowników oraz konkretne pieniądze.
Myśli się o efekcie szkolenia?
Zazwyczaj nie. Wciąż pokutuje myślenie – OK, wyślę cię na szkolenie, a potem zobaczymy co z tego wyniknie. Jeden z projektów, w którym uczestniczyłem pod tym względem mocno się różnił. Nowość polegała na tym, że najpierw diagnozowaliśmy tzw. luki kompetencyjne, czyli jakie były potrzeby danej osoby w firmie w zakresie wiedzy, umiejętności czy doświadczenia. Na kilka dni przed wyjazdem szef zapraszał do siebie na rozmowę takiego pracownika i mówił mu, po co jedzie na szkolenie, co ma uzupełnić.
I umawiał się, że parę dni po przyjeździe spotkają się, by omówić co było na szkoleniu. Potem rozmawiali, co było dla pracownika najważniejsze, co chce wdrożyć, w czym może mu pomóc, udzielając wsparcia i informacji zwrotnej, na temat postępów.
Skutek?
Nadzwyczajny i wymierny. Tymczasem jeśli pracownika wysyłamy, a potem nic z tym nie robimy to wiedza idzie w zapomnienie.
To kwestia pracy po powrocie ze szkolenia?
Tak, ale nie tylko. Pracownik powinien czuć wsparcie, wiedzieć, że ktoś orientuje się w tym, nad czym pracuje i co jest dla niego ważne. Wtedy jest o wiele łatwiej wprowadzić nową wiedzę i wyćwiczyć nowe nawyki. Jeżeli jeszcze do tego dostaje informację na temat swoich postępów, rozwoju i jak widzi je szef – to na efekty nie trzeba długo czekać.
Czyli najlepiej jak na szkolenie przyjeżdżają nie tylko pracownicy ale i ich szefowie.
Tak, takie podejście ma głęboki sens. Pamiętam jak podczas jednego z prowadzonych przez nas w Zakopanem szkoleń, któryś z szefów powiedział, że cieszy się z przyjazdu, bo teraz wie nad czym jego ludzie mają pracować.
To stwierdzenie kluczowe pokazujące jak ważna jest świadomość przełożonego, który wie w jakim celu wysyła pracownika i jaki efekt chce osiągnąć.
Jest jeszcze problem ciągu dalszego po szkoleniu. Brakuje kontynuacji. Mamy szkolenie, potem kończy się kontakt ze szkoleniowcem…
U nas się nie kończy. W każdym momencie uczestnicy mogą zadzwonić. Inna rzecz, że za często z tego nie korzystają. Ale mają taka możliwość.
Czasem wystarczy prozaiczna sprawa – przeczytanie materiałów ze szkolenia i zastanowienie się co z tego wykorzystałem, co mi się udało. Jest też ważna ciągłość czyli możliwość uczestniczenia w kolejnym szkoleniu. By osiągnąć efektu kuli śniegowej potrzebne są kolejne działania.
Prowadziłeś szkolenia dla dużych firm, korporacji, banków. Oni potrafią liczyć i przełożyć wszystko na konkretny pieniądz. Czyli szkolenie się opłaca?
Każda firma, która myśli o swoim rozwoju inwestuje w rozwój swoich pracowników. Ludzie budują swoją świadomość, ale też wiążą się mocniej ze swoim pracodawcą. To buduje atmosferę w organizacji, co jest sprawą kluczową. Ponadto zaczyna obowiązywać zasada wzajemności – jeśli ja coś od ciebie dostanę (od pracodawcy, firmy) to się odwzajemnię, (większym zaangażowaniem, motywacją, wykorzystaniem w praktyce wiedzy którą nabyłem).
Problemem jest też niezrozumienie tego co dajemy. Jeśli mówimy o szkoleniu, to zwykle jest oczekiwanie twardej wiedzy – jak posługiwać się Photoshopem, techniczny skład gazety, spawanie kadłuba statku. To wymierne, przejrzyste i jasne. Ale w przypadku szkoleń miękkich?
Szkolenia twarde trzeba odbywać co jakiś czas by odświeżać konkretne umiejętności. Ta sama zasada dotyczy szkoleń z umiejętności miękkich. Sposób reakcji, komunikacji, wyjście poza utarte sposoby działania, znajdowanie nowych klientów. To praca o wiele trudniejsza! Tak samo jak z budowaniem zespołu, to proces, który szkolenie dopiero rozpoczyna. Często trzeba 6-8 miesięcy pracy, która rzeczywiście przynosi efekty.
Wspomniałeś o atmosferze
Ją się tworzy i bardzo ważne jest, by ludzie wiedzieli jak to robić. Jeśli 3/4 życia spędzamy w pracy to albo będziemy się w niej męczyć i myśleć najczęściej o kolejnej jej zmianie, albo zrobimy wszystko, by tu było miło przyjemnie i sympatycznie. Przecież powinniśmy iść do niej z przyjemnością i myślą, że mamy postawione przed sobą ciekawe zadania które chcemy realizować!
Dobrym rozwiązaniem są więc szkolenia przygotowane i prowadzone dla konkretnego zespołu.
Myślę, że tak. Kiedy ludzie mogą powiedzieć o pewnych rzeczach, popracować wspólnie ze swoimi emocjami – to powoduje, że zespół zaczyna się konsolidować i działać na zupełnie innym poziomie. Oczywiście nie załatwimy wszystkiego, ale możemy pomóc wyznaczyć kierunek. Możemy pomóc wypracować rozwiązania przećwiczyć pewne rzeczy i zobaczyć jak to działa w praktyce.
Jednym z ważniejszych problemów ludzi pracujących samodzielnie jest brak poczucia więzi z zespołem, nie czują że są jego częścią. Zupełnie inaczej zaczynają działać ci sami ludzie w sytuacji gdy poczują, że funkcjonują w zespole. Kiedy mogą liczyć na pomoc, wsparcie i sami mogą je dać. Kluczowym jest tu słowo: RAZEM.
***
Prowadzimy szkolenia otwarte dla wszystkich. Polecamy między innymi:
-
Zarządzanie czasem i delegowanie zadań,
-
Asertywność i antystres,
-
Negocjacje Harvardzkie,