Sara Kosmos, wirtualny świat kontra realne dziennikarstwo

wirtualny świat

Do redakcji wkraczają boty, w mediach pojawiają się cyfrowe influencerski. Czy prawdziwego dziennikarza poznamy dopiero gdy popełni błąd?

Dziwimy się dziś na wspomnienie pierwszych maszyn parowych. Z politowaniem wspominamy robotników, którzy demolowali urządzenia w obawie, że przez nie stracą pracę. Nie wygrali z postępem i technologią. Co czeka nas, gdy za progiem czekają dziennikarskie boty, wirtualny świat, a w mediach społecznościowych szaleje cyfrowa influencerka?

Sara Kosmos i jej klikalność

Nazywa się Sara Kosmos i urodziła się, a raczej zmaterializowała się końcem września. Z wyglądu ma dziewiętnaście lat i “mieszka” w Warszawie. Na Instagrama wrzuca mnóstwo selfie, ale i zdjecia z gwiazdami. Dziś, początkiem listopada 2019, może pochwalić się niemal dwoma tysiącami śledzących. Niby widać, że coś w niej sztucznego, ale skoro pozuje, wygląda, wypowiada się – to może nie do końca jest aż taka cyfrowa? A może to nasz świat przestaje być już prawdziwy?

Czytaj też: Sprzedaż celowana – jak skutecznie pracować z klientem i nie zwariować

Sara Kosmos nie jest polskim wynalazkiem. Najpopularniejsza jest niejaka Miquela Sousa (@lilmiquela). Jest ona także absolutnie nieprawdziwa, choć pieniądze jakie zarabia dla swoich twórców są całkiem realne. Współpracuje z czołowymi globalnymi markami modowymi, a dochody jakie przynosi, jej twórcy liczą w milionach.

Cyfrowa influencerka Sara Kosmos zarzuca Instagrama zdjęciami swych paznokci, opowiada w pamiętniku o swoich przeżyciach w dużym mieście. Udziela chętnie wywiadów jak choćby dla portalu Noizz: Inspiruje mnie Marta Linkiewicz.

Mówi o sobie, że wciąż jest “na etapie researchu i autoidentyfikacji”.
Dodaje, że “visual to wypadkowa CGI i AI – zaprogramowane przez Nich, wygenerowane przez system, ale to ja mam ostatnie słowo”.
A na pytanie Michała Bachowicza co znaczy być autentyczną? Odpowiada zupełnie konkretnie – “być klikalną. Ja sobie ufam, a jeśli ludzie odwdzięczają się klikami, sercami i followami, to dla mnie znaczy, że także mi ufają ;–)”.

Wirtualny świat – perfekcja bota kontra przewaga błądzenia

Sara wprowadza nas w kosmos jeśli chodzi o blogosferę. Wszystko wskazuje na to, że zbliża się epoka nie tylko półprawd i kłamstw ale i fałszywych rzeczywistości. Bo jeśli kogoś widzimy, obserwujemy jego zdjęcia z nienaganną sylwetką i w markowych ciuchach – wydaje się, że on jest naprawdę. Jeśli pisze, komentuje, odpowiada na pytania – znaczy istnieje. Trudno się domyślić, że to tylko zlepek pixeli i zerojedynkowych układów klikalnych.

Sara Kosmos wyprowadza w pole buszujących w social mediach. Ale to przecież nie koniec. Są już programy pozwalające wmontować w video cudze twarze i wypowiedzi. Fake newsy wychodzą już daleko poza słowo pisane. Coraz trudniej będzie odróżnić to, co widzimy od prawdy.

W mediach realnych dziennikarzy zaczynają zastępować boty tworzące proste informacje. Cóż, sztuczna inteligencja doskonale poradzi sobie z przeczesywaniem internetu i wyławianiem z niego treści, z których można zlepić informację. Okazuje się to całkiem proste do zaprogramowania i wygodne w użyciu. Jeszcze trochę i newsy napisane przez dziennikarza z krwi i kości będziemy mogli poznać tylko wówczas, gdy ten popełni błąd. Zrobi prostą literówkę, pomyli imię czy okoliczności. Bot by tego nie zrobił. Bot jest perfekcyjny.

Póki co, wierzyć trzeba, że automat nie napisze dobrego reportażu, nie przeprowadzi rzetelnego dziennikarskiego śledztwa, nie spuentuje soczyście felietonu. I nie zaryzykuje procesu z obrażonym politykiem czy gwiazdorem.

Jesteśmy nieobliczalni

Podczas testów pierwszych samochodów autonomicznych, które nie potrzebują kierowcy pojawił się nieoczekiwany problem. Samochody “głupiały” jadąc w ruchu ulicznym. Nie wiedziały co się dzieje, gdy zbliżały się do świateł, a “normalni” kierowcy zamiast dojeżdżać do skrzyżowania i się zatrzymywać – wytracali prędkość na kilkadziesiąt metrów przed sygnalizacją widząc czerwone światło. Wirtualny świat nie przystaje do realiów. Jesteśmy nieobliczalni i to jest wciąż naszym atutem.

Jest więc nadzieja, że sztuczna inteligencja może okazać się przydatna w prostych dziedzinach. Jednak – podobnie jak dwa wieki temu – to człowiek musi wprowadzić maszynę w ruch i ją zaprogramować. I on nada także ostateczny kształt dziennikarskiej informacji.

Będą jeszcze miejsca pracy dla realnych ludzi mediów.

Author : Józef Figura

Dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego i trener, właściciel firmy szkoleniowej Warsztat Medialny. Prowadzi warsztaty dla dziennikarzy, pracowników mediów, ale także zajęcia dla studentów oraz uczniów. Właściciel sklepu internetowego ze sprzętem przydatnymi w dziennikarstwie i nie tylko.