Angie krótki podręcznik motywacji

Próbowałeś dostrzec plusy beznadziejnej sytuacji? Wierzysz we własne siły? Jeśli nie, to polecam podręcznik motywacji przygotowany przez Angie.
Masz dość? Wkurza cię szef, brakuje pieniędzy, a w domu gdy włączysz telewizor dochodzisz do wniosku, że świat oszalał? Jesteś nabuzowany złą energią i pretensjami do świata? Dlaczego urodziłeś się Polakiem, dlaczego życie nie jest takie fajne jak w serialu?
A spróbowałeś dostrzec jakiś pozytyw? To spróbuj.
Angie ma 37 lat i postępujący, rdzeniowy zanik mięśni. Gdyby wierzyć statystykom i diagnozom lekarzy to od 7 lat nie żyje. Ale ona na przekór wszystkiemu i wszystkim – pokonuje kolejne bariery. I pokazuje jak żyć i cieszyć się nawet wówczas, gdy z dnia na dzień zauważyła, że już nie będziesz chodzić. Że zostaje jej wózek. Można go przekląć lub oswoić. Można potraktować go jako wyrok lub wyzwanie. Podobnie jak całe swoje życie.
Jeśli jednak chcesz spróbować życia na pełnym optymizmie – sięgnij po jej książkę „Zdobądź swój szczyt. Uwierz w swoją siłę”. To jej autobiografia, pierwsze wyzwanie i skok na głęboką wodę. I kolejna decyzja pozornie szalona, która przynosi niezwykły efekt.
Podręcznik motywacji. Angie i jej krzesełko
To niezwykłe czytać książkę napisaną przez osobę, którą się zna i lubi. Niezwykłe odkrywać, że trudności, które wydawały się ogromne, w rzeczywistości były o niebo większe. Angie, czyli Angelika Chrapkiewicz – Gądek jest zakopianką. Poznaliśmy się kilkanaście lat temu, gdy uczyła mnie pokonywać bariery architektoniczne na inwalidzkim wózku. Reportażem Schody jak Berliński Mur w Tygodniku Podhalańskim chcieliśmy otworzyć oczy władzom, architektom, budowlańcom. Czy ktoś się tym przejął? Nie wiem. Ja natomiast poznałem osobę, która daje takiego energetyzującego kopa, że bariery nie istnieją.
Okazji do spotkań lub choćby telefonicznych rozmów było więcej. Ona przykuta do wózka, którego nie nazywa inwalidzkim, ale po prostu „krzesełkiem”, zdobywa Kilimandżaro, Rysy i Mnicha. Nurkuje. Pracuje. Prowadzi samochód i mieszka sama w wielkim mieście. Wychodzi za mąż i wiedzie szczęśliwe życie. Zakłada firmę, bierze się za szkolenia i robi pierwsze kroki jako mówca motywacyjny. Prowadzi zajęcia tak dla managerów wysokiego szczebla, jak też dla osób chorych i niepełnosprawnych.
Po każdej rozmowie jest o czym pisać. Teraz tym bardziej. Właśnie przygotowuję wywiad do Tygodnika Podhalańskiego. O książce, którą właśnie wydała. I pokonała kolejny szczyt – górę, która wydaje się za wysoka i za daleka. Ale nie dla niej.
Podręcznik motywacji. Czerwone szpilki
– Wiem, że czujesz się skrzywdzona przez los, że czujesz niesprawiedliwość. Pamiętaj jednak, córeczko, że jesteś wyjątkowa. Dawaj ludziom miłość i siłę. Bo jesteś silna. A ludzie dadzą ją Tobie. Masz dwa wyjścia: albo się poddać, albo walczyć jak prawdziwy wojownik. Gdy walczysz, widzę wtedy szczęśliwą i dumną kobietą. Miej odwagę sięgnąć po wszystko, czego pragniesz i nigdy się nie poddawaj.
To słowa mamy do dziesięcioletniego dziecka, któremu trzeba uświadomić, że choroba, na którą cierpi nie minie. Co więcej, będzie postępować odbierając kolejne sprawności. Rozmowa po operacji, która wypadła w urodziny dziecka. Gdy przyszli z tortem świętować – Angie była na bloku operacyjnym. Rozżalona, zrozpaczona, że cały świat uwziął się przeciwko niej.
Nie narzekaj – dziś radzi ta sama dziewczyna bogatsza o kolejne doświadczenia i niezwykle rzadką umiejętność zamieniania smutku w radość doszukując się pozytywu w największej tragedii. Jak wówczas, gdy zdała sobie sprawę, że zanik mięśni spowodował nieodwracalnie, że poruszać się będzie już tylko na wózku. Świat się wali, wydaje się, że to już dno rozpaczy. Ale zamiast załamania pojawiają się… czerwone szpilki. O nich marzyła, ale nigdy nie mogła założyć butów na obcasie, bo powodowałoby to jeszce większe przykurcze ścięgna Achillesa, ból i niemożność zrobienia choćby kroku.
Podręcznik motywacji. Fitness i inny punkt widzenia
Dziś szpilki ubiera niemal na każdą okazję. Równie pomysłowo oswoiła codzienną rehabilitację. To pot i łzy codziennej walki. Ale wszystko zależy od tego jak podejść do problemu.
Niemal każdego dnia muszę ćwiczyć. Specjalnie piszę, że muszę, ponieważ tylko to powoduje, że zanik mięśni postępuje wolniej. Więc nie ma mowy o stwierdzeniu: chcę ćwiczyć. Jestem do tego trochę zmuszona. Jest to smutne, gdy pomyślę o tym na dłużą metę. Pewnego dnia przeznaczyłam temu parę chwil i zaczęłam zastanawiać się, co pozytywnego daje mi rehabilitacja. W zeszycie wypisałam następujące rzeczy: wzmacnia ciało, poprawia wydolność, dotlenia tkanki, wzmacnia mięśnie i kości, reguluje przemianę materii, hartuje, uczy wytrwałości i pokory, redukuje poziom stresu, uczy systematyczności i obowiązkowości, wpływa na lepsze samopoczucie i zgrabną sylwetkę. – Chwila! – krzyknęłam. – Przecież to jest to, co większość ludzi robi po pracy, ćwiczy! – W tym momencie uświadomiłam sobie, że ja chodzę na FITNESS. Było to niesamowicie odkrywcze. Zdałam sobie wówczas sprawę, że używanie słowa zabarwionego smutkiem i cierpieniem wywołuje we mnie właśnie takie emocje. Przestałam używać słowa „rehabilitacja”, zastępując je słowem „fitness”.
Podręcznik motywacji. Doceń nawet porażkę
Niby proste, ale ile razy częściej postępujemy odwrotnie zamieniając pozytywy w negatywy, obrzydzając sobie nawet mijający urlop? Bo pogoda niefajna?
Tymczasem Angie pokazuje, że trzeba pójść dalej i doceniać także porażkę.
Doceniaj to, co przynosi Ci porażka. Jest darem, który warto jak najlepiej spożytkować po to, by żyć pełnią szczęścia. Weź odpowiedzialność za swoje życie i podejmij działanie. Nawet jeśli nie potoczy się ono po Twojej myśli, zdobędziesz siłę, posiądziesz wiedzę i będziesz znacznie bliżej swojego celu niż ci, którzy stoją w miejscu. Nie czekaj aż zdarzy się coś, co Cię do tego zmusi. Nie czekaj aż wyrzuty sumienia sprawią, że będziesz czuł się gorszy i bezwartościowy. To prowadzi do poważnej choroby, jaką jest depresja.
Wciąż wertuję karty książki i widzę, że jest coraz więcej myśli, cytatów, które trzeba znać. Powinienem je podawać, ale w końcu przepisałbym pewnie całą książkę. Nic z tego, musisz ją sam kupić, a zapewniam, że warto.
Na koniec jeszcze tylko jedna myśl. Może życzenie. Każdy z nas jest z wiekiem coraz słabszy. Nawet będąc zdrowym muszę sobie zdawać sprawę, że postępująca słabość to zjawisko naturalne. Jednak mimo to chciałbym mieć taką motywację, siłę i wiarę, by napisać coś w tym stylu:
Słabnę. To fakt. Jednak moja siła wewnętrzna jest tak wielka, że popycha mnie do kolejnych przygód. Jestem pewna, że zawsze, niezależnie od tego jak będzie, znajdę sposób, aby zdobyć kolejny swój wyśniony szczyt… każdy i ten najwyższy… Zawsze będę zadowolona z miejsca, do którego doszłam, bo odważyłam się na to. Nie poddaję się i walczę o siebie.
